Thomas Thurnbichler przez wiele tygodni powtarzał, że w tym roku forma Polaków ma przyjść później, niż przed rokiem, gdy od pierwszego konkursu rywalizowali o czołowe miejsca. Mówi się, że jej szczyt ma być w okolicach Turnieju Czterech Skoczni i ma trwać mniej więcej do lutego. Jednak nawet to nie tłumaczy fatalnego inauguracyjnego piątku z Pucharem Świata w wykonaniu Biało-Czerwonych. Obydwie serie treningowe i kwalifikacje były pokazem słabości polskich skoczków, z których w najważniejszej serii najwyżej sklasyfikowany był 29. Piotr Żyła. 31. miejsce zajął Aleksander Zniszczoł, 35. Kamil Stoch, 39. Dawid Kubacki i 46. Paweł Wąsek. Trudno się dziwić, że Thurnbichler nie krył emocji, co nie umknęło kamerom.
Nerwowa reakcja Thurnbichlera na występ Polaków
Austriak męczył się w piątek w gnieździe trenerskim, i gdy tylko mógł, jak najszybciej je opuścił. Dokładnie stało się to po słabym skoku kwalifikacyjnym ostatniego z jego podopiecznych - Dawida Kubackiego. Kamery doskonale zarejestrowały, jak Austriak momentalnie zeskoczył z barierki na wieży trenerskiej. Następnie szybko pobiegł w dół skoczni, aby porozmawiać ze wszystkimi polskimi skoczkami. Wyglądał na naprawdę złego, a o swoich odczuciach powiedział w rozmowie dla Polskiego Związku Narciarskiego.
- W tych trzech skokach widać było, że zawodnicy nie mogli się zaadaptować do skoczni w Ruce, także pod kątem pozycji. Widać, że inne zespoły już odbyły na niej treningi - zauważył na początku Thurnbichler. - My nie złapaliśmy tego treningu i obycia ze skocznią. Wszystkie pozycje u zawodników były niewłaściwe. Nie mogły dać im możliwości oddania dobrych skoków. Pracowali o wiele bardziej ciałem niż nogami, a stąd brak energii w rotacji podczas ich prób. Teraz czas na nas: żeby przygotować ich na kolejne dni i pokazać im, że są w stanie zaadaptować się do zmian, których muszą dokonać. Potem będziemy szli krok po kroku - dodał.
Listen on Spreaker.