- To był jeden z moich lepszych lotów w tym roku. Ale inne też były fajne, moja forma jest stabilna. Zdarzają mi się skoki dobre, bardzo dobre i ...lepsze – śmieje się w rozmowie z „Super Expressem”
- Zimą też będzie Pan skakał tak daleko?
Piotr Żyła: - Tak, po to się trenuje i przerzuca ciężary na siłowni, żeby być coraz lepszym. A trenować i przerzucać ciężary naprawdę lubię. Wierzę, że to może być mój najlepszy sezon zimowy.
- Ma pan jakiś konkretny cel?
- Cel jest wysoki. Ale wyjawię go na koniec sezonu, po mistrzostwach świata w lotach w Planicy.
- Uśmiecha się pan często, ale to już nie ten wesołek „Pieter” jak dawniej…
- Po prostu jestem, jaki jestem. Robię to, co robię. Cały czas pracuję nad sobą, aby być jeszcze lepszym w tym, co robię.
- Zapomniał pan o nieudanym sezonie olimpijskim 2018?
- A kiedy to było? Ja nie pamiętam (śmiech).
- Nie stracił pan przez tamten niepowodzenia na umowach sponsorskich i reklamowych?
- Moim głównym sponsorem pozostaje Grupa Azoty i jestem bardzo zadowolony, reprezentuję jej barwy od roku 2013. Mam też umowę z producentem nart i użyczony samochód.
- Sięga pan jeszcze po marynowaną paprykę, aby daleko skakać?
- Nie (śmiech). Nie przygotowałem żadnej specjalnej potrawy na ten sezon.