Trener Justyny Kowalczyk Aleksander Wierietielny sugeruje, że wszystko było ukartowane, w domyśle - ktoś z organizatorów TdS przygotował spisek na jego podopieczną. Wyjaśnienie jest, niestety, dużo prostsze: szef biegów narciarskich FIS Pierre Mignerey okazał się całkowicie odporny na zdrowy rozsądek. Pokazał, że należy do grona betonowych działaczy pozbawionych wyczucia. Był głuchy na rzeczowe argumenty, nie dopuścił do dyskusji.
Justyna Kowalczyk (prawie) nago w saunie z tajemnicznym mężczyzną FOTO
Francuz najpierw bredził, że korekty na korzyść "łyżwy" nastąpiły, bo śniegu było za mało, a przecież w takich warunkach łatwiej zorganizować biegi "klasykiem". Potem ośmieszył się stwierdzeniem, że warstwa puchu była za cienka. A po drodze sugerował jeszcze, że rywalizacja "łyżwą" jest mniej nudna. Tymczasem sam zawalił sprawę, bo o problemach ze śniegiem było wiadomo od wielu dni. I nic z tym nie zrobił.