Martin Hoellwarth

i

Autor: AP/Koji Sasahara

Trudne przeżycia

Traumatyczne wyznanie wielkiego przeciwnika Adama Małysza. Doprowadził do śmiertelnego wypadku, włos jeży się na głowie

2023-10-31 16:14

Sportowcy nie zawsze "na bieżąco" opowiadają o traumach, jakie przeżywają. Niekiedy duszą je w sobie latami i dopiero po zakończeniu kariery decydują się opowiedzieć o nich nieco więcej. Bardzo trudne chwile podczas zawodowego uprawiania sportu przechodził Martin Hoellwarth. Rywal Adama Małysza opowiedział o przeżyciach związanych z wypadkiem na skoczni oraz wypadkiem samochodowym.

Martin Hoellwarth w latach 90. XX wieku i na początku XXI wieku był jednym z czołowych austriackich skoczków. Na swoim koncie ma mnóstwo świetnych występów okraszonych medalami najważniejszych imprez. Aż czterokrotnie stawał na podium Turnieju Czterech Skoczni, choć nigdy go nie wygrał i ma m.in. srebrny medal igrzysk olimpijskich z konkursu indywidualnego. Hoellwarth był jednym z rywali Adama Małysza, gdy ten walczył o największe triumfy.

Adam Małysz przeżył niezwykle trudne chwile. Mówi o wielkim ciężarze, takiego wyznania z jego ust jeszcze nie było

QUIZ. Egzamin wiedzy o Adamie Małyszu. Co wiesz o "Orle z Wisły"?
Pytanie 1 z 12
Zaczynamy od czegoś na rozgrzewkę. Gdzie urodził się Adam Małysz?
Adam Małysz

Rywal Małysza przeżył tragiczne chwile

Hoellwarth medale wywalczył mimo dwóch traumatycznych przeżyć. Najpierw 1996 roku zanotował fatalnie wyglądający upadek w Engelbergu. Pięć lat później brał udział w wypadku samochodowym, w którym zginął trener austriackiej kadry, Alois Lipburger. Zdarzenie było o tyle bardziej dramatyczne dla Hoellwartha, że to akurat on prowadził auto. Oblodzona jezdnia doprowadziła do tragedii.

W rozmowie z TVP Sport Austriak wrócił do tych wydarzeń. - Z obu się podniosłem, ale nie od razu. To trwało 19 lat. 19 lat, rozumiesz? Mistrzostwa świata w Lahti, na które pojechaliśmy tuż po tragedii, nie pamiętam prawie w ogóle. Stanąłem tam na podium, ale działałem jak zaprogramowany. Jak komputer, robot. Oddzieliłem wtedy głowę od reszty ciała. Byłem tam nieobecny duchem, a jedynie ciałem, absolutnie sterowalny jako sportowiec - powiedział Hoellwarth.

- Wokół sprawy wypadku narósł ogromny szum, ale ja go nie słyszałem. Nie czytałem, co mówiono. Ustawiłem mur wokół siebie i próbowałem chałupniczymi metodami jakoś temu wszystkiemu sprostać. A im bardziej szum rósł, tym wyższy był mur. A ja – Hoellwarth-robot – skakałem świetnie. Tylko że gdy minął czas, tej ściany przed światem nie udało mi się zburzyć - wyjawił. Austriak powiedział, że momentem zwrotnym w jego życiu był rozwód. To zdarzenie sprawiło, że zaczął treningi mentalne i obecnie sam pomaga ludziom w radzeniu sobie z problemami.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze