Tęskniliśmy za takim Żyłą. Wesoły, żartujący i uśmiechnięty Piotrek, to obrazek, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić w poprzednich sezonach. Złotousty skoczek co tydzień rozbawiał nas swoimi wypowiedziami, ale w ostatnich miesiącach coś się zmieniło.
Żyła przestał brylować w mediach, rzadko udzielał wywiadów, a z jego twarzy zniknęła radość. Przełożyło się to na bardzo dobre skoki w pierwszej części sezonu, ale z czasem forma zgasła. Kibice zastanawiali się, czy było to spowodowane rozstaniem z żoną, Justyną.
Na szczęście, stary-dobry Piotr powoli wraca. Pod koniec Turnieju Czterech Skoczni widywaliśmy uśmiech na jego twarzy, a ostatni wywiad dla Skijumping.pl pokazał, że nie jest to przypadek. Nie było już poważnej miny, a długie zdania. Wróciły też żarty!
Dziennikarz dopytywał o to, co Żyła pił do obiadu. - Kapuczinko było do obiadu. Bardzo dobre, smaczne, jak zawsze we Włoszech - przyznał skoczek. Był też zadowolony ze swojej formy i utrzymania miejsca w czołówce. - Zawsze może być lepiej. Wczorajsze skoki też nie były złe. Dziś był trochę lepszy telemark, ale jeszcze nie taki, jakby mógł być. Ale jutro też jest niedziela, nie? - śmiał się.
Wróciły też wpisy z przymrużeniem oka na Instagramie. Zdjęcie całego zespołu z dopiskiem "Team Poland łogień. Zako gotowe?" zostało opatrzone emotikoną... papryki. To oczywiście nawiązanie do słynnej wypowiedzi, gdy mówił o tym, że je cały słoik papryki dziennie. - Papryki nie brakuje. Ostatnio jadłem jej trochę mniej i moje próby były dużo słabsze. Zjem paprykę i będzie ogień, niekoniecznie na skoczni - cytowało go podczas igrzysk w Pjongczangu "Polska The Times".