Skoki narciarskie to dyscyplina sportu, w której oczywiście nie zarabia się największych pieniędzy na świecie. Nie ma co ukrywać, że uwielbiane choćby w Polsce zmagania nie są tak medialne jak choćby piłka nożna czy tenis. Jednak nawet skoki potrafią dać spory zastrzyk finansowy dla najlepszych i to niezależnie czy mówimy o czynnych zawodnikach, czy szkoleniowcach. Dowodem na to mogą być stawki, o jakich mówiło się podczas pracy Stefana Horngachera z reprezentacją Polski. Wystarczy cofnąć się do 2018 roku i informacji, jakie zostały przekazane nieoficjalnie przez portal sportowefakty.wp.pl. Kwota jaka tam padła robi ogromne wrażenie i z pewnością może wywoływać zazdrość u wielu Polaków nawet dzisiaj.
Żal w głosie Kamila Stocha. Otwarcie o trudnej sytuacji i o tym, co było źle
Ile zarabiał Horngacher w Polsce?
Zarobki skoczków narciarskich uzależnione są od wielu czynników - liczby startów, wyników w zawodach oraz umów sponsorskich. Tymczasem ich trenerzy przede wszystkim czerpią korzyści z kontraktów. Trzeba przyznać, że Horngacher wynegocjował sobie całkiem niezłe warunki z PZN. Z informacji sprzed lat wynika bowiem, że miesięcznie inkasował za pracę z Kamilem Stochem i spółką około 10 tysięcy euro, czyli w przeliczeniu niespełna 50 tysięcy złotych!
Thomas Thurnbichler oczekuje wielkich zmian. "To mają być liderzy kadry"
Horngacher i tak wybrał Niemców
Rocznie więc Stefan Horngacher miał nad Wisłą zarabiać ponad pół miliona złotych. Nawet takie pieniądze nie skłoniły go jednak do zostania przy Polakach. Po wielu tygodniach oczekiwań i negocjacji zdecydował się zamienić naszą kadrę na niemiecką. Za zachodnią granicą pracuje do dziś i wciąż postrzegany jest jako jeden z największych fachowców trenerskich w historii dyscypliny.