Adam Małysz zapisał piękną kartę w historii skoków narciarskich, jednak trudno byłoby doceniać jego wyczyny, gdyby nie fakt, że rywalizował z nie mniejszymi legendami tej dyscypliny sportu. To właśnie wzajemna rywalizacja bardzo często napędza zawodników do jeszcze większego wysiłku na treningach i pełnego skupienia podczas zawodów, dzięki czemu pomagają oni sobie pośrednio wspiąć się na wyżyny. Niektórzy z rywali „Orła z Wisły” cieszyli się szacunkiem lub nawet sympatią polskich kibiców, inni byli chłodno przyjmowani przez polskich fanów. Do pierwszej grupy można zaliczyć m.in. Martina Schmitta, a do drugiej Svena Hannawalda, choć obaj byli Niemcami. Niektórzy fani mogą jednak nie pamiętać, z jak wielkimi problemami podczas kariery zmagał się Hannawald i jak wiele kosztowały go jego sukcesy.
Sven Hannawald przechodził przez piekło. Był na skraju wyczerpania
Sven Hannawald z jednej strony potrafił napsuć krwi polskim kibicom, z drugiej jednak trudno porównywać jego osiągnięcia do osiągnięć Małysza. Niemiec ma co prawda na swoim koncie złoto igrzysk olimpijskich zdobyte z drużyną, ale w przeciwieństwie do Małysza nie wygrał żadnej Kryształowej Kuli – Polak ma ich aż cztery. Został on zapamiętany m.in. z triumfu w Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2001/2002, czyli sezon po tym, jak po raz pierwszy wygrał go „Orzeł z Wisły”. Niemiec zapisał się w historii tym, że jako pierwszy wygrał wszystkie cztery konkursy TCS.
Jak się później okazało, już wtedy Hannawald mierzył się z dużymi problemami fizycznymi i psychicznymi. Trudno było mu sobie poradzić ze swoim perfekcjonizmem. – Po ostatnim zwycięstwie uświadomiłem sobie, że ten triumf kosztował mnie tyle sił, zarówno fizycznych, jak i psychicznych, że teraz mam potrzebę wycofania się z życia – mówił na łamach „Za punktem K”. – On już się nie śmiał, nie bawił, nie płakał. To nie był człowiek – mówił zaś ówczesny trener reprezentacji Niemiec, Reinhard Hess.
Swoją karierę Hannawald zakończył po sezonie 2003/2004, po którym trafił na leczenie. Trafił do Kliniki Medycyny Psychosomatycznej w Bad Groenenbach. – Czułem strach przed nowym miejscem i moim nowym pokojem, w którym miałem spędzić wiele godzin. Po czterech tygodniach było już na tyle dobrze, że pierwszy raz pomyślałem: "Jestem gotowy, by znowu wyjść do ludzi". Nie opuściłem kliniki z przekonaniem, że jestem innym Svenem Hannawaldem, wiedziałem, że wciąż w wielu aspektach dążę do perfekcji, ale nauczyłem się odpoczywać – opisywał swoje leczenie Hannawald. Po zakończeniu kariery skoczka Hannawald poświęcił się innym aktywnościom – grze w piłkę nożną czy, podobnie jak Małysz, rajdom samochodowym. Do skoków wrócił w roli komentatora, choć na dłużej udało mu się to dopiero w 2016 roku.