Ewa Bilan-Stoch od lat cieszy się etykietą jednej z najbardziej lubianych żon polskich sportowców. Nie ma co się temu dziwić, fotografka jest postacią niezwykle skromną i stroni od wywiadów na temat swojego życia prywatnego. Mimo że żona reprezentanta kraju jest uwielbiana i nie da się na jej temat powiedzieć złego słowa, tak musiała zmierzyć się z jednym z hejterów. Wyznanie ukochanej sportowca poraża.
Ewa Bilan-Stoch ofiarą hejtu. Usłyszała bezlitosne słowa
Fotografka wyznała, że gdy próbowała otworzyć własny klub sportowy stała się ofiarą hejtera, który zasugerował, że żona skoczka narciarskiego nie powinna się wychylać i angażować w dyscyplinę męża.
- Podobno słyszała pani w przeszłości, że "baba powinna siedzieć w domu", a nie pchać się do skoków. To prawda? - zapytał dziennikarz "Onet.pl" w rozmowie z Ewą Bilan-Stoch.
- Usłyszałam takie zdanie raz, tuż po tym, jak założyłam klub sportowy. Jeden z działaczy powiedział tak nie do mnie, tylko do drugiej osoby, a ja to usłyszałam. Było dziwne dla ludzi, że osoba, która nie potrafi jeździć na nartach i jest żoną znanego skoczka, nagle wymyśliła sobie klub. Zdaję sobie sprawę, że to brzmi absurdalnie. Gdybym nie znała siebie, też pewnie pomyślałabym: "co za głupi pomysł". Gdy usłyszałam, że baba powinna siedzieć w domu, pojawiła się sportowa złość, bo przecież z natury jestem sportowcem i wojownikiem, uprawiałam przez kilkanaście lat sporty walki. Pomyślałam, że mam coś do udowodnienia. - wyznaje żona reprezentanta Polski.
Ewa Bilan-Stoch chce aktywizować kobiety
Ewa-Bilan Stoch wyznała, że bardzo chce aktywizować Polki do podjęcia pracy w branżach, które stereotypowo uważane są za te "męskie".
- Zachęcam do działania wszystkie kobiety, które nie realizują się w zajęciach uznawanych przez społeczeństwo za typowo "kobiece". Nikt nie powinien mówić, czy "baba" powinna rodzić dzieci i siedzieć w domu, czy ścigać się w rajdach samochodowych. Nie szufladkujmy drugiego człowieka. Każdy sam decyduje, w jaki sposób realizować się w życiu. - mówi Ewa Bilan-Stoch