Rzeczywiście, pierwszego seta z Baltachą (28 l.) Isia grała cudownie, nie dała rywalce żadnych szans na urwanie gema, wygrała 6:0. „Poezja” - cmokał z zachwytu Wojciech Fibak. Ale w drugim secie zaczęła się... proza. Agnieszka zaczęła grać gorzej, przegrała dwa swoje serwisy.
Przeczytaj koniecznie: Rolland Garros: Przysiężny przegrał 1:6,0:6,4:6
- W pierwszym secie grała wspaniale na wielkim puzonie. A w drugim odstawiła puzon do kąta i zaczęła grać na fujarce – w swoim stylu komentował grę córki jej tata i trener Piotr Radwański. W pewnym momencie, gdy Isia przegrywała przy swoim serwisie 0:40 i zanosiło się na to, że może nawet przegrać seta, pan Piotr szepnął do siedzącej obok niego małżonki: „Nie mogę już patrzeć, gra jak damusia z Krakowa, dobrze wychowane dziecko.”
Na szczęście „dobrze wychowane dziecko” wygrało drugiego seta 7:5 i awansowało do drugiej tury turnieju.
- Gdyby grała w całym turnieju tak jak w pierwszym secie, mogłaby zajść bardzo wysoko, pokonać każdą rywalkę. Ale Isia zaczęła ostatnio przegrywać wygrane mecze. Jest problem, żeby się przełamała. W ubiegłym roku tak nie grała. Nie wiem skąd to się bierze. Nagle gra jak noga stołowa. Może ona wam powie, dlaczego – przyznawał szczerze Piotr Radwański.
Patrz też: Agnieszka Radwańska jedzie do Paryża zarobić na mieszkanie
- Mam nadzieję, że zejdzie ze mnie presja. Pierwszy mecz w turnieju zawsze jest najtrudniejszy, nikt nie chce przegrać. Rywalka nie miała nic do stracenia, w drugim secie zaczęła lepiej grać - tłumaczyła z kolei Agnieszka. - Gdybym tak w całym turnieju grała jak w pierwszym secie, rzeczywiście każda rywalka byłaby do pokonania.
W tym meczu, po raz pierwszy od wielu miesięcy, Agnieszka zagrała bez usztywniającej opaski na prawym nadgarstku.
- Zapomniałam założyć opaski, bo bardziej niż nadgarstek bolą mnie tu plecy. Ale rzeczywiście ból jest mniejszy, lepiej się czuję – przyznała Isia i zdradziła, że w tym roku, oprócz sukcesów na Roland Garros, planuje... wycieczkę do Disneylandu.