Ostanim meczem Radwańskiej był morderczy bój z Dominiką Cibulkovą w IV rundzie Wimbledonu (3:6, 7:5, 7:9). Nie wiadomo, jak poważna jest kontuzja dłoni, którą zgłosiła Polka. - Niestety prawa ręka, z którą miałam kłopoty na Wimbledonie, nie jest jeszcze w stu procentach zdrowa i mój sztab medyczny zalecał mi odpoczynek - poinformowała Agnieszka na oficjalnej stronie turnieju w Stanford.
Wygląda na to, że rezygnacja z występu w Kalifornii to jedynie dmuchanie na zimne lub też element roządnego planowania startów. Agnieszka sama podkreśla ostatnio, że postanowiła grać mniej niż w poprzednich sezonach, bo z upływem lat musi coraz mądrzej gospodarować siłami. Priorytetem jest walka o medale w turnieju olimpijskim w Rio, a występ w Stanford - stosunkowo małym turnieju - mocno skomplikowałby przygotowania do igrzysk. Najbliższym turniejem, w którym Radwańska ma wystartować, jest WTA w Montrealu (25 lipca).
W poniedziałek Polka spadnie z 3. na 4. miejsce w rankingu. Wyprzedzi ją Andżelika Kerber.