Agnieszka Radwańska: Nawet Serena mnie nie wyrzuci!

2010-06-25 5:00

Agnieszka Radwańska (21 l.) jest już w III rundzie Wimbledonu po zwycięstwie nad Włoszką Albertą Brianti (28 l.) 6:2, 6:0. Nam opowiada o kulisach sławnego turnieju.

- Każdy zawodnik dostaje 200 funtów (ok. tysiąca złotych) dziennie na hotel. Organizatorów nie interesuje, jak zostaną wykorzystane te pieniądze - mówi Isia.

Jeśli zawodnik nie wyda ich na mieszkanie, gotówka zostanie w jego kieszeni. Tak właśnie zrobił Michał Przysiężny (26 l.), który w Londynie mieszkał u siostry. Największe (i najbogatsze) gwiazdy stać jednak na luksusy. Nie wybierają ani mieszkania u znajomych czy rodziny, ani hotelu w Londynie. - Z centrum na Wimbledon jest daleko, traci się nawet dwie godziny dziennie na dojazdy, to bez sensu - opowiada Agnieszka Radwańska, która zdecydowała się wynająć dom tuż koło kortów.

- Jest taka ulica, dosłownie sto metrów od wejścia na Wimbledon, na której co drugi dom jest teraz zajęty przez zawodników. Obok nas mieszkają Karolina Woźniacka, Justine Henin, Kim Clijsters i wiele innych gwiazd. Wynajęcie domu kosztuje niewiele więcej niż hotel. - Kiedy w turnieju gra Ula i ona też dostaje pieniądze na hotel, dom wychodzi nawet taniej - przyznaje Robert Radwański (49 l.). Agnieszka dostaje także od organizatorów pieniądze na jedzenie podczas turnieju. - To jest 30 funtów dziennie, które możemy wydać w restauracji dla zawodników. Obsługa jest polska, więc czuję się prawie jak w domu, choć u nas jest lepsze jedzenie. Choćby słynne wimbledońskie truskawki nie umywają się do tych polskich - śmieje się Isia.

- Śniadania jemy w domu, kolacje najczęściej też. Korzystamy z tego, że mamy dom z kuchnią, w której mama szaleje. Na innych turniejach mieszkamy w hotelach i o domowym jedzeniu możemy tylko pomarzyć - mówi Agnieszka.

Na Wimbledonie gwiazdom z pierwszej dziesiątki WTA przysługują specjalne prawa. - Mamy specjalną szatnię, z oddzielnym wejściem - wyjaśnia Polka.

W szatniach najlepsi mają przewagę, zupełnie inaczej niż na kortach treningowych. Zaplanowana godzina treningu jest święta, nikt nie może zawodniczki wyprosić z kortu przed zakończeniem zajęć. - Nawet gdyby Serena Williams chciała zacząć trening, na korcie, na którym ja mam zajęcia, będzie musiała poczekać, aż skończę. Nie może mnie wyrzucić - wyjaśnia Agnieszka. - Mam nadzieję, że z turnieju też mnie nie wyrzuci!

Najnowsze