Agnieszka Radwańska była już jedną nogą w ćwierćfinale Roland Garros, ale poślizgnęła się na zmoczonej deszczem paryskiej mączce i wylądowała za burtą! Kiedy w niedzielny wieczór kapryśna pogoda przerwała jej bój z Bułgarką Cwetaną Pironkową, Polka prowadziła 6:2, 3:0 i miała mecz pod kontrolą. We wtorek przy padającym deszczu Isia była już jednak zupełnie bezradna.
Przerwany w niedzielę mecz panie miały dokończyć w poniedziałek, ale lało cały dzień. We wtorek też padało, ale zdesperowani organizatorzy nakazali zawodniczkom grać, gdy tylko deszcz robił się trochę mniejszy. Warunki były niby takie same dla obu pań, ale słabsza fizycznie i grająca techniczny tenis Radwańska straciła wszystkie swoje atuty. Ślizgała się na błocie, nie czuła nasączonych wodą ciężkich piłek, miała problemy z przebijaniem ich, zaczęła ją boleć ręka.
- Nie jestem w stanie grać w takich warunkach. Nasączone wodą piłki były bardzo ciężkie. Nie byłam w stanie grać swojego tenisa - powiedziała po meczu Polka, która próbowała dyskutować z arbitrem. - Zapytałam, czy musimy grać przy tak padającym deszczu. Ale pani arbiter nie miała zamiaru przerwać znowu spotkania. Dla mnie te warunki były bardzo trudne. Jestem zła i zaskoczona tym, że musiałyśmy w takich grać. Przecież to Wielki Szlem, a nie jakiś mały turniej. Jak można pozwolić zawodniczkom grać w takim deszczu? Mam wrażenie, że oni mają gdzieś, co my, tenisiści myślimy. Obchodzą ich inne reczy. Jestem po prostu wściekła - dodała Agnieszka.
Od stanu 6:2, 3:0 Pironkowa wygrała 10 gemów z rzędu i z 6:2, 3:0 zrobiło się 6:2, 3:6, 0:4. Nagły zryw Polki w końcówce już niczego nie zmienił. Krakowianka odpadła w kuriozalnych okolicznościach.
Wielka szkoda, bo była ogromna szansa na co najmniej powtórzenie najlepszego wyniku Agnieszki w Paryżu - w 2013 roku doszła do ćwierćfinału. Rozbudzone nadzieje na sukces na mączce popłynęły z deszczem...
Agnieszka Radwańska WŚCIEKŁA na organizatorów: Jak można było kazać nam grać w takim deszczu?!
Agnieszka Radwańska była bardzo przygnębiona po szokującej porażce 6:2, 3:6, 3:6 z Cwetaną Pironkową w IV rundzie Roland Garros. - Nie jestem w stanie grać w takich warunkach. Nie rozumiem, dlaczego musiałyśmy rywalizować przy padającym deszczu. Przecież to Wielki Szlem a nie jakiś mały turniej - mówiła polska tenisistka na pomeczowej konferencji prasowej. W niedzielę wieczorem Radwańska prowadziła z Bułgarką 6:2, 3:0, gdy mecz został przerwany. Dokończono go we wtorek mimo fatalnej pogody.