Do takich "biedaków" na pewno należą nasi debliści Tomasz Bednarek (29 l.) i Mateusz Kowalczyk (23 l.). Oni po raz pierwszy zakwalifikowali się do turnieju Wielkiego Szlema. Tylko za to zarobią w Paryżu po 3250 euro. A w pierwszej rundzie wylosowali... Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga. Jeśli ich pokonają - dostają dodatkowo po 2250 euro (minus 15 procent podatku, który od razu pobiera francuski urząd podatkowy).
Przeczytaj koniecznie: Agnieszka Radwańska awansowała do drugiej rundy Roland Garros: Isia grała na fujarce
Hotele i hoteliki
Dodatkowe źródło zarobków dla biedaków to diety za hotele. Każdemu tenisiście (tenisistce) przysługuje ryczałt za nocleg w wysokości 250 euro, pobiera go jeszcze przez 3 dni od momentu odpadnięcia z turnieju. Gwiazdy - jak chociażby Karolina Woźniacka - mieszkają w najlepszych hotelach, gdzie doba znacznie przekracza wyznaczony limit i resztę trzeba dopłacać z własnej kieszeni. Biedniejsi wybierają tańsze hoteliki i dodatkowo oszczędzają.
Po 31 euro za obiad
Równość panuje w hotelowej restauracji i przy kasie z biletami. I Federerowi, i Bednarkowi przysługuje to samo - po 31 euro dziennie na obiad i po 3 bezpłatne bilety na cały turniej. Gwiazdorom dodatkowo - w dniu, w którym grają na głównym korcie Philippe Chatrier - przysługuje 14 zaproszeń dla przyjaciół do loży. Bednarek czy Kowalczyk mogą o tym tylko pomarzyć.
Ale... kto wie? Może jeszcze kiedyś zagrają na korcie Chatrier. Na razie mają w planie pokonanie Matkowskiego i Fyrstenberga (turniej deblowy zaczyna się w środę).