Iga Świątek w nocy z poniedziałku na wtorek rozpocznie zmagania w WTA Finals od meczu z Marketą Vondrousovą. Dzień wcześniej na zbudowany w ostatniej chwili kort w Cancun weszły już zawodniczki z drugiej grupy - Aryna Sabalenka rozbiła Marię Sakkari 6:0, 6:1, a Jessica Pegula ograła Jelenę Rybakinę 7:5, 6:2. WTA na szczęście zdążyło z organizacją finałów WTA w Meksyku, jednak ta decyzja od dłuższego czasu jest mocno krytykowana. M.in. ze względów logistycznych, przez które Świątek, Pegula i Coco Gauff zrezygnowały z udziału w finałach Billie Jean King Cup. Organizacja zarządzająca kobiecym tenisem obrywa z wielu stron, a ostatnio wiceprezes Kazachskiej Federacji Tenisowej, Jurij Polskij, ujawnił, że WTA zmaga się też z coraz większymi problemami finansowymi. Jednym z pomysłów na poprawę sytuacji miałoby być połączenie rozgrywek tenisistek z cyklem ATP, ale Piotr Sierzputowski zdecydowanie się temu sprzeciwił.
Piotr Sierzputowski walnął pięścią w stół. Czarna przepowiednia byłego trenera Świątek
- W czymś takim WTA straciłoby jakąkolwiek wartość. Po takim połączeniu za 20 lat po prostu nie byłoby damskiego tenisa - stwierdził bez ogródek były trener Igi Świątek w rozmowie ze Sport.pl. To właśnie on doprowadził Polkę do pierwszego wielkoszlemowego triumfu w Roland Garros 2020 i sprawił, że jej ogromny talent błyskawicznie wybuchł w seniorskich rozgrywkach. Jego zdaniem sytuację WTA może poprawić bogaty inwestor, ale musi on wyłożyć naprawdę spore pieniądze.
- Słyszę, że wejdzie nowy inwestor, który wyłoży 100 milionów dolarów. I że to będzie realna zmiana. A przecież to są absurdalnie małe pieniądze - ocenił wprost Sierzputowski. - Oczywiście 100 milionów dolarów to ogromna kwota, ale jak słyszę, że z tych stu milionów dolarów zostaną podniesione pule nagród w turniejach WTA na najbliższe 10 lat, to pytam, o czym my mówimy - dodał.