Caroline Wozniacki pokonała 6:2, 6:2 Australijkę Kimberly Birrell w pierwszej rundzie tenisowego turnieju WTA 1000 w Montrealu. Dunka polskiego pochodzenia na kort wróciła po trzech latach przerwy. W Montrealu organizatorzy przyznali jej "dziką kartę". Była to jej 636. wygrana w zawodowym tenisie. Do zwycięstwa potrzebowała jednej godziny i 38 minut. Jej rywalka Australijka Birrell zajmuje 115. pozycję w światowym rankingu. Następną przeciwniczką Dunki będzie zwyciężczyni pojedynku pomiędzy tegoroczną triumfatorką Wimbledonu Czeszką Marketą Vondrousovą (nr 9) a Egipcjanką Mayar Sherif.
Caroline Wozniacki przypomniała o sobie kibicom
Wozniacki wróciła do gry po trzyletniej przerwie i od razu zaczęła z wysokiego pułapu, bowiem impreza w Kanadzie ma rangę WTA 1000 i występuje w niej cała światowa czołówka, z liderką rankingu Igą Świątek na czele. Wyższą rangę mają jedynie imprezy wielkoszlemowe. 33-latka z Odense w planach ma także rozegranie "tysięcznika" w Cincinnati, a później ostatnią w tym sezonie lewę Wielkiego Szlema - US Open.
Dunka po wielkoszlemowym Australian Open w 2020 roku zakończyła karierę. Wówczas przegrała w trzeciej rundzie z Tunezyjką Ons Jabeur. W ostatnich trzech latach nie zrezygnowała jednak całkowicie z tenisa - rywalizowała w turniejach legend Wielkich Szlemów, była także komentatorką telewizyjną. Przyznała, że zmiana perspektywy jej pomogła. Dodała, że wróciła do rywalizacji z miłości do tenisa. Po raz ostatni w Kanadzie grała w 2019 roku, kiedy przegrała z Igą Świątek zajmującą wówczas 65. miejsce w rankingu WTA. Była to ostatnia porażka Wozniacki z kwalifikantką w tourze, co nie zmieniło się po starciu z Birrell.