Carlos Alcaraz najpierw triumfował w Barcelonie, a teraz obronił tytuł w Madrycie, potwierdzając, że pod nieobecność jego powoli schodzącego ze sceny słynnego rodaka Rafaela Nadala, może stać się nowym Królem Mączki! Jego rywalem w finale był Jan-Lennard Struff. Niemiec sprawił ogromną niespodziankę w stolicy Hiszpanii. Potężnie serwujący Struff, który do głównej drabinki wskoczył jako lucky loser, w półfinale w znakomitym stylu ograł 7:6(5), 5:7, 6:3 Greka Stefanosa Tsitsipasa. W kolejnych meczach potwierdzał, że jego styl gry świetnie pasuje do specyficznych warunków w Madrycie (ponad 600 m n.p.m. i związane z tym szybsze tempo gry i inna dynamika piłek).
Finał Alcaraz - Struff był ciekawym widowiskiem. Hiszpan był lepszy w pierwszym secie, ale w drugiej partii Niemiec podniósł swój poziom, czując się coraz pewniej. Na początku decydującego seta też naciskał na młodego Hiszpana, który często był w opałach. Alcaraz znów pokazał jednak imponującą jak na swój wiek siłę mentalną. Zwycięzca turnieju ATP w Madrycie zarobił ponad 1,1 mln euro, dokładnie tyle co triumfatorka w turnieju kobiet czyli Aryna Sabalenka, która wczoraj w pasjonującym finale pokonała 6:3, 3:6, 6:3 Igę Świątek.
Carlos Alcaraz dwa dni przed finałem w Madrycie skończył 20 lat. Organizatorzy turnieju dali mu gigantyczny tort urodzinowy, dużo większy od skromnego torciku, który wręczyli urodzonej dokładnie 25 lat temu Arynie Sabalence (zrobiła się z tego niezła afera). Teraz rewelacyjny Hiszpan zrobił sobie piękny urodzinowy prezent, potwierdzając, że jeżeli tylko będą go omijać poważne kontuzje - a z tym ma niestety spore jak na ten wiek problemy - może zdominować męski tour na długo.