Wydawało się, że Iga Świątek na dobre rozpędziła się na trawie, ale już poprzedni mecz z Belindą Bencic (Polka obroniła w nim dwie piłki meczowe) mógł zaniepokoić kibiców polskiej gwiazdy. Liderka rankingu pojedynek z Eliną Switoliną zaczęła dobrze i prowadziła 5:3 30-0. Jednak wtedy nagle zupełnie stanęła. Bardzo słabo serwowała, co doświadczona rywalka wykorzystywała, znakomicie returnując. Do tego doszły zadziwiające błędy Świątek z forhendu. Rozregulowana Iga zgubiła pewność siebie oraz koncentrację. Przegrała pierwszego seta po fatalnej grze. Kiedy wyszarpała drugą partię po dramatycznym tie-breaku, wydawało się, że znów w swoim stylu się odrodzi i zdominuje rywalkę. Jednak decydujący set miał odwrotny przebieg - to polska faworytka ponownie była bezradna, a rozpędzona Switolina grała jak w transie.
- No pewno jest mi teraz łatwo o tym mówić, bo przegrałam i nie jestem zadowolona. Wiem, że dałam z siebie wszystko. Może nie był mój najlepszy występ, ale też Elina zagrała naprawdę dobrze. Dlatego gratulacje dla niej. Będę pracować jeszcze ciężej, abym była bardziej solidna i w przyszłych latach grała lepiej - powiedziała Iga Świątek.
Elina Switolina NAGO Rywalka Igi Świątek miała rozbieraną sesję! ZDJĘCIA
Polka po pierwszym secie, kiedy zasuwano dach, miała okazję porozmawiać z członkami swojego zespołu. O czym? - Przerwa była dłuższa, więc miałam szansę porozmawiać z trenerem. Potem chciałam uzyskać informację zwrotną od Macieja i Darii. Cóż, nie chcę dokładnie mówić, co mi powiedzieli, ponieważ nad tym właśnie pracujemy wewnątrz zespołu - ucięła Iga Świątek. - Ale po prostu nie byłam pewna, na czym powinnam się skupić, ponieważ czułam, że popełniam prawie cały czas te same błędy, mimo że starałam się lepiej uderzać piłki. Chciałam jakiejś wskazówki, na czym ich zdaniem powinnam się skoncentrować. Czasami, gdy coś nie działa, trudno jest znaleźć przyczynę, ponieważ może być kilka powodów. Kiedy ktoś patrzy z zewnątrz, analiza może być trochę łatwiejsza - tłumaczyła Iga Świątek.
Tak jak rok temu w meczu z Alize Cornet (porażka w 3. rundzie Wimbledonu) Igę Świątek przede wszystkim zawiódł jej forhend. Przyznała to po spotkaniu. - Na pewno nie był tak dobry jak w poprzednich meczach. Czułam, że nie jestem w stanie tego dnia rozegrać najlepszego meczu. Ale dałam z siebie wszystko, zrobiłam to, co mogłam tego dnia zrobić - podkreślała Polka. - Na pewno mój forhend nie był najlepszy. Jeszcze nad tym popracuję. Ale szczerze mówiąc, trudno mi wskazać jedną rzecz, która zawiodła. Myślę, że Elina ogólnie grała agresywnie i dawała z siebie wszystko w każdym uderzeniu. Czułam, że gra inaczej niż wcześniej, gdy grałyśmy ze sobą na mączce w Rzymie. Na pewno popełniłam błędy, których nie powinnam popełnić. Dlatego przegrałam. Ale myślę, że to również dlatego, że on wywierała na mnie presję - analizowała Iga Świątek. - Myślę, że będę jej teraz kibicować, tym bardziej, że się lubimy. Powiedziałam jej przy siatce, że mam nadzieję, że wygra ten turniej. Grała z większą swobodą i odwagą. Czasami po prostu puszczała rękę i grała naprawdę, bardzo szybko - dodała Iga.