Hubert Hurkacz nie miał w ostatnich tygodniach najlepszej serii, przez co zaczął spadać w rankingu ATP. Jeszcze niedawno był 9. tenisistą świata, a przed turniejem w Cincinnati balansował na granicy drugiej dziesiątki. Na szczęście w ostatnim turnieju przed US Open "Hubi" zaprezentował się kapitalnie i doszedł aż do półfinału. Dzięki temu zarobił sporo punktów i awansował na 17. miejsce. Przed nim za oceanem jeszcze jedna wielka szansa, bo w zeszłorocznym US Open odpadł już w II rundzie, więc w tym roku może znacząco poprawić swój dorobek. Tenisiście z takimi wynikami i atutami wręcz nie wypada odpadać regularnie w II rundzie nowojorskiego szlema. Na przełamanie wrocławianina z pewnością liczą nie tylko jego kibice, lecz także sponsorzy. A jeden z nich oferuje Hurkaczowi prawdziwe luksusy!
Szczęki opadły nam do samej ziemi na widok zegarka Hurkacza
W trakcie turnieju w Cincinnati najlepszy polski tenisista rywalizował na korcie w zegarku szwajcarskiej marki Gerald Charles. Jak zauważył "Fakt", Hurkacz w meczu z Alcarazem miał na ręku model GC Sport GC2.0-TX-TN-01, za który trzeba zapłacić 19 tysięcy dolarów, czyli blisko 80 tys. złotych! Co więcej, ten model pochodzi z najnowszej kolekcji, która nie jest jeszcze dostępna w otwartej sprzedaży. Dostawa zegarków zamówionych w przedsprzedaży ma rozpocząć się dopiero we wrześniu.
Hurkacz współpracuje z tą luksusową marką od pewnego czasu i widać, że jest jedną z jej głównych twarzy. Pozostaje trzymać kciuki, by w zbliżającym się US Open Polak miał jak najwięcej okazji do zaprezentowania swojego bajeru. Ostatni wielkoszlemowy turniej tego roku rozpocznie się 28 sierpnia i potrwa do 10 września.