Hubert Hurkacz na kortach trawiastych zawsze spisywał się solidnie. Na tej nawierzchni wykorzystywał swoje atuty, a przede wszystkim świetny serwis. Po dobrych występach w Halle wydawało się, że i na Wimbledonie powinien zajść daleko. Choć wrocławianin przebrnął pierwszą rundę, w drugiej miał już poważne problemy ze zdecydowanie niżej klasyfikowanym zawodnikiem. Arthur Flis wygrał dwa pierwsze sety, ale w trzecim musiał uznać wyższość Polaka i wydawało się, że Hurkacz zaczął odrabianie strat. W czwartym secie serwował nawet na zamknięcie partii, ale został przełamany.
O wszystkim miał zadecydować tie-break. W tym doszło do scen, których nikt nie chciał być świadkiem. Po jednym z padów w wykonaniu Hurkacza, tenisista poczuł ból w prawym kolanie. Od razu pokazał, że potrzebuje pomocy medycznej i lekarz przez kilka minut próbował postawić tenisistę na nogi. Wrocławianin próbował wrócić do gry, zagrał nawet dwie akcje, ale ból był na tyle duży, że musiał zrezygnować.
To, czego kibice obawiają się najbardziej, to fakt, że igrzyska olimpijskie są już tuż tuż i ewentualna poważniejsza kontuzja może wykluczyć Hurkacza z tej imprezy. Sam zawodnik umieścił w nocy wpis na platformie X. - Po tym jak doznałem kontuzji kolana na Wimbledonie, pierwsze badania lekarskie są już za mną. Będę teraz potrzebował trochę czasu, aby dojść do siebie i zrobić dalsze testy medyczne już w domu w Polsce. Mój zespół i ja przekażemy bardziej szczegółowe informacje tak szybko, jak to możliwe. Dziękuję wszystkim za wsparcie! - napisał Hurkacz. Wiadomo więc już, że szybki powrót do treningów jest niemożliwy, ale wciąż nie jest podana konkretna diagnoza. Pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy kibiców, którzy życzyli Hurkaczowi szybkiego powrotu do zdrowia.