To pierwszy występ Igi Świątek po ponad trzech tygodniach przerwy i przykrej porażce w czwartej rundzie Australian Open (4:6, 4:6 z Jeleną Rybakiną). – Teraz potrzebuję czasu na reset i wyciągnięcie wniosków. Myślę, że to niepowodzenie podziała na mnie motywująco. Mam coś, na czym mogę się skupić i nad czym chcę pracować przed kolejnymi turniejami – zapewniała Iga Świątek w Melbourne. W Katarze nasza gwiazda zacznie od drugiej rundy i od razu będzie zapewne ciężko. Polka powalczy albo z groźną Amerykanką Danielle Collins (nr 42 WTA, rok temu przegrała z nią w półfinale Australian Open) albo z Belgijką Elise Mertens (nr 37 WTA).
Kiedy oficjalny profil WTA na Instagramie napisał, że Iga Świątek rozpoczyna obronę tytułu, tenisistka z Raszyna skomentowała w swoim stylu: „Nie wiem nic o jakiejkolwiek obronie. Po prostu pracuję krok po kroku” – stwierdziła. Niczym buddyjską mantrę powtarza, jak ważne jest dla niej obniżanie oczekiwań i towarzyszącej występom presji. Dużo mówiła o tym również w czasie poniedziałkowej konferencji prasowej.
- Nie skupiam się na obronie tytułów, bo mam wrażenie, że co rok każdy turniej to zupełnie inna historia - podkreślała Iga Świątek. - Po prostu dla mnie nie ma sensu porównywać zeszłorocznego turnieju z tegorocznym, bo tak wiele może się wydarzyć w ciągu jednego roku. Chcę po prostu rozpocząć ten turniej jak każdy inny, bo wszyscy zaczynamy tak naprawdę z tego samego miejsca. Jest tak wiele meczów do wygrania i tyle przeszkód do pokonania, że naprawdę chcę się skupić tylko na następnym kroku i najbliższym meczu - dodała Polka. - Po Australian Open potrzebowałam czasu, żeby się zresetować. Wiedziałam już, co robiłam źle przez cały pobyt w Australii. Chciałem skupić się na obniżeniu moich oczekiwań i nie oczekiwaniu od siebie, że będę teraz grać perfekcyjnie przez cały czas. Ostatni sezon był tak dziwny, że mógł trochę namieszać w głowie - stwierdziła z uśmiechem Iga. - Chciałam naprawdę twardo stąpać po ziemi, skupić się tylko na ciężkiej pracy i na tym, co mam do zrobienia na korcie. Nasze treningi były naprawdę intensywne. Mogłam naprawdę skupić się na kwestiach technicznych i po prostu poprawić się jako zawodniczka - analizowała liderka rankingu WTA.
Rok temu Iga Świątek w lutym rozpoczęła spektakularną serię zwycięstw przerwaną dopiero na początku lipca porażką w Wimbledonie. W tym czasie zdobyła aż 6270 punktów (kolejno w Dausze – 900, Indian Wells – 1000, Miami – 1000, Stuttgarcie – 470, Rzymie – 900 i Roland Garros – 2000), a to aż 60 proc. jej aktualnego dorobku (10 485 pkt). Co istotne, w tym roku turniej w Dausze jest nieco niższej rangi niż w ubiegłym. Triumfatorka zamiast 900 pkt zgarnie 470.
Na koniec konferencji prasowej w Dausze Iga Świątek została zapytana o presję związaną z pozycją numer 1. - To zależy. Czasami na pewno można poczuć tę presję. Czasem czuję się, jakbym dźwigała za dużo na swoich barkach. Ale z drugiej strony, przez większość czasu czuję, że wciąż jestem tą samą zawodniczką, która chce po prostu pracować i poprawiać swoją grę - stwierdziła Iga Świątek.
PONIŻEJ ZDJĘCIA IGI ŚWIĄTEK Z IMPREZY ZAWODNICZEK W KATARZE