Iga Świątek po raz pierwszy zagrała z wysoką (180 cm) i długonogą Katie Boulter (nr 24), która zawiesiła naszej tenisistce bardzo wysoko poprzeczkę, potwierdzając, że ostatnio zrobiła ogromne postępy. Mecz obfitował w szybkie i intensywne wymiany, które kosztowały obie zawodniczki mnóstwo sił. W drugim secie Brytyjka wyraźnie osłabła, ale za to w decydującej partii Polce zaczęła dokuczać bolesna kontuzja (prawdopodobnie pachwiny).
Najpierw łyknęła tabletki przeciwbólowe. Potem korzystała w szatni z przerwy medycznej, po której wróciła na kort z bandażem na prawym udzie. Odrobiła straty, a w końcówce wyszarpała zwycięstwo.
- Jestem wykończona! Teraz chyba po prostu pójdę do szatni i tam... umrę - zażartowała Iga Świątek po ostatniej piłce. - Cieszę się wygrałam i nie muszę jeszcze dodatkowo grać miksta. Ten mecz był szalony, mnóstwo zwrotów akcji. W pierwszym secie myślałam, że mam go pod kontrolą, ale usztywniłam się. Potem w trzecim secie nie chciałam już popełnić tych samych błędów. Wzięłam chyba ze cztery tabletki przeciwbólowe. Cierpiałam mocno, ale najważniejsze, że udało się wygrać. Z pewnością wykorzystam teraz dobrze dzień wolny - dodała z uśmiechem Polka.
Półfinał z Kazachstanem czyli teraz Rybakina
W półfinale United Cup rywalami Polaków będą Kazachowie a właściwie to... naturalizowani Rosjanie. Gwiazdą tej drużyny jest Jelena Rybakina (nr 6 WTA), była mistrzyni Wimbledonu. Partneruje jej Aleksandr Szewczenko (nr 78), który niedawno też zmienił narodowe barwy. Bardzo silnej fizycznie Rybakiny fanom Igi Świątek nie trzeba przedstawiać. Polce zawsze bardzo ciężko gra się z tą silną fizycznie i potężnie serwują rywalką. Przegrała z nią 4 z 6 poprzednich spotkań, ale ostatnio była górą w pokazówce w Abu Zabi. Półfinał z Kazachami w nocy z piątku na sobotę (godz. 0:30).