- Jak do tej pory przebiegały twoje przygotowania do WTA Finals?
Iga Świątek: - Przyjechałam dość wcześnie. Cieszę się, że miałam czas, żeby przyzwyczaić się do nawierzchni. Przygotowania? Były całkiem niezłe, bo arena wygląda niesamowicie. To mój czwarty turniej WTA Finals, więc mogę porównać. Na razie nie mieliśmy żadnych problemów. Wszystko idzie gładko.
- Za tobą kilka ważnych zmian. Zakończyłaś współpracę z Tomaszem Wiktorowskim, zatrudniłaś nowego trenera, zrezygnowałaś z Asian Swing. Jak sobie poradziłaś ze wszystkimi tymi decyzjami? Jak się czujesz, przystępując do rywalizacji tutaj z mniejszą liczbą rozegranych ostatnio meczów niż twoje rywalki?
- Myślę, że to nie będzie problem. Nie czuję się zardzewiała. Zagrałam też kilka punktów tutaj z Aryną Sabalenką i Qinwen Zheng. Trenowałam też w ten sposób. Nie czuję, żebym wiele straciła. Szczerze mówiąc, to nie była jakaś długa przerwa. Prawdopodobnie trochę dłuższa niż normalny okres przygotowawczy. Spędziłam ten czas, nadal grając w tenisa i na pewno skupiając się na znalezieniu nowego trenera, dokonując tej zmiany. To zawsze trudne. Dla mnie to decyzja, mam nadzieję, na lata, ponieważ patrzę na moją karierę w dłuższej perspektywie.
- Co konkretnie w swojej grze chciałbyś zmienić razem z Wimem Fissettem?
- Jeśli odpowiem na to pytanie, to każdy będzie wiedział, co jest moją słabszą stroną (uśmiech). Ale myślę, że to jest dość oczywiste. Na pewno chcę poprawić swój serwis, tak jak robiłam to przez ostatnie lata. Czuję, że nadal muszę to kontynuować. Na pewno nie jestem kompletną zawodniczką. Myślę, że taktycznie jest wiele sposobów, w jakie mogłabym się rozwinąć, prezentować większą różnorodność na korcie. Wim ma kilka fajnych pomysłów. Szczerze mówiąc, na razie po prostu przygotowywaliśmy się do tego turnieju i poznawaliśmy się. O prawdziwych zmianach porozmawiamy w przerwie między sezonami, bo to jest właściwy czas, żeby to zrobić. Na razie staram się po prostu być w jak najlepszej formie na ten turniej. Nad pewnymi szczegółami technicznymi popracujemy w okresie przygotowawczym.
- Widzieliśmy cię wczoraj trenującą na korcie centralnym z Aryną Sabalenką, która przyleciała tutaj jako numer 1. Jak bardzo jesteś zdeterminowana, żeby jej ten nr 1 odebrać?
- Oczywiście obie walczymy o to miejsce, robiłyśmy to w zasadzie przez ostatnie kilka lat. Chcę tutaj zagrać jak najlepiej i wygrać ten turniej. Skupiam się jednak na pierwszym meczu i zrobię wszystko krok po kroku. Miło było potrenować z Aryną, bo nie robiłyśmy tego od jakiegoś czasu, prawdopodobnie od 2022 roku. To było dawno. Nie wiem dlaczego (uśmiech). Tak, to był naprawdę dobry trening. Jest świetną zawodniczką. Zasługuje też na to, żeby być numerem jeden na świecie. Na pewno będę walczyć, żeby wrócić na to miejsce.
- Czy masz jakieś osobiste zastrzeżenia lub obawy co do gry tutaj, w Arabii Saudyjskiej, biorąc pod uwagę sytuację w zakresie praw człowieka, szczególnie praw kobiet i społeczności LGBTQ+?
- Szczerze mówiąc, przyjechałam tutaj bez wielkich oczekiwań. Próbuję obserwować i uczyć się, jak wszystko działa. Próbuję się trochę edukować. Myślę, że jestem osobą, która lubi to robić, więc... Na razie zamierzam spędzać tutaj czas, robiąc to.
- Jak postrzegasz to, że Arabia Saudyjska inwestuje pieniądze w organizację wydarzeń sportowych? Jak oceniasz atmosferę odkąd przyjechałeś do Arabii Saudyjskiej?
- Muszę powiedzieć, że atmosfera, to głównie ludzie. A ludzie byli naprawdę gościnni, naprawdę mili. Od chwili, gdy tu przyjechaliśmy, wszyscy byli super mili. Czujemy, że się o nas zatroszczono. Czuję, że prawdopodobnie ten turniej może być o wiele lepszy z tego powodu.
- Kiedy w tym roku mówiłaś o terminarzu, wielu fanów uważało, że mówiłaś bardzo rozsądnie. Od tego czasu opuściłaś kilka dużych turniejów. Czy uważasz, że władze WTA słuchają, kiedy masz coś do powiedzenia na takie tematy?
- Cóż, czuję, że kiedy po raz pierwszy dołączyłam do WTA, było dość trudno. Teraz myślę, że słuchają nas o wiele bardziej. Widzę pewne postępy w kwestii komunikacji. Niektóre rzeczy zostały już ustalone w kwestii terminarza i obowiązkowych turniejów. To coś, czego nie możemy cofnąć, ponieważ to jest biznes, to jest nasz kontrakt, to są pieniądze. Na pewno nie będzie łatwo. Myślę, że wszystko będzie polegało na odpowiednim planowaniu, podejmowaniu własnych decyzji, niezależnie od tego, co dzieje się z rankingami, czasami obowiązkowymi turniejami. Na pewno dla nas jako zawodniczek priorytetem powinno być nasze ogólne zdrowie. Zobaczymy. Jak na razie, to był pierwszy rok ze wszystkimi tymi obowiązkowymi turniejowymi. Może pod koniec sezonu będzie dobry moment, żeby dać trochę informacji zwrotnej i porozmawiać o tym z WTA. Na razie oczywiście musimy być gotowi na to, że sezon jest tak długi. Jestem pewna, że dla fanów to ekscytujące.
- Wspomniałaś wcześniej, że widzisz swoją karierę długoterminowo w odniesieniu do zatrudnienia Wima Fissetta. Czy są jakieś krótkoterminowe poświęcenia, o których myślałaś i które jesteś gotowa zaakceptować, aby dokonać tych długoterminowych zmian? Jak trudno jest, gdy jesteś numerem jeden na świecie, zaakceptować takie krótkoterminowe straty?
- Cóż, tak, szczerze mówiąc, to nie jest łatwe. Zrozumienie niektórych decyzji wymaga większej dojrzałości. Na pewno jest to ważne, jeśli chcę, aby moja kariera była naprawdę długa, trzeba wszystko zrównoważyć. Czasami trudno jest podjąć takie decyzję. Ale kiedy to robię, zwykle nie żałuję. Jestem osobą, która bardzo dużo myśli. Jeśli podejmę decyzję, jestem prawie pewna, że będzie dobra. Więc zasadniczo ufam sobie w tym względzie. Ale na pewno było o wiele trudniej kilka lat temu podejmować tego typu decyzje. Teraz czuję, że wiem trochę więcej. Prawdopodobnie w przyszłości również będę musiała podjąć pewne decyzje. Można zobaczyć, jak to robią najbardziej doświadczeni gracze w tourze, którzy są trochę starsi. Opuszczają niektóre turnieje, ale tak naprawdę mogą grać swój najlepszy tenis w turniejach Wielkiego Szlema, największych wydarzeniach, na których naprawdę im zależy. Myślę, że Novak Djoković jest tego świetnym przykładem. Możemy się uczyć od takich ludzi.