Iga Świątek i Rebecca Sramkova w Roland Garros 2025 zagrały ze sobą po raz drugi. Poprzednio zmierzyły się w tegorocznym Australian Open, a Polka bez problemów rozbiła stremowaną Słowaczkę 6:0, 6:2. Sramkova była wtedy wyraźnie stremowała i spięta. Teraz zagrała dużo odważniej, bez respektu dla polskiej faworytki. Dlatego spotkanie stało na wysokim poziomie.
Burzliwa przeszłość Sramkovej
Rebecca Sramkova zajmuje 42. miejsce w rankingu. To ciekawa postać. Urodziła się z poważną wadą wzroku i do dzisiaj niemal w ogóle nie widzi na lewe oko. Jej karierę przerywały na długo kontuzje pleców, łokcia, barku i stopy. Do tego doszedł dramatyczny konflikt z jej ojcem, pierwszym trenerem tenisistki. - Kiedy miałam 18 lat, wyrzucił mnie z domu i zerwaliśmy na długo wszelkie kontakty. Musiałam stanąć na własnych nogach - opowiadała słowackim mediom.
Iga Świątek mecz z Rebeccą Sramkovą zaczęła dość ostrożnie, jakby kontrolując poziom agresji i spokojnie łapiąc rym gry. Cieszył bardzo dobry serwis Polki, praktycznie przez cały spotkanie. Pierwszy set do stanu 3:3 była bardzo wyrównany. Słowaczka imponowała agresywną i ofensywną grą. Potem Polka podkręciła tempo i przełamała podanie rywalki. Po chwili cieszyła się ze zwycięstwa w pierwszej partii.
Nerwowy początek drugiego seta
Drugi set zaczął się dla Igi Świątek źle. Serwująca Polka w pierwszym gemie dała się przełamać. Jakby na moment zgubiła koncentrację, co agresywnie i odważnie grająca Słowaczka od razu wykorzystała i po chwili poszła za ciosem, powiększając przewagę. Na szczęście Iga w odpowiednim momencie odzyskała kontrolę nad przebiegiem rywalizacji. Coraz lepiej i odważniej returnowała. Od stanu 6:3, 1:3 nie przegrała już ani jednego gema.
Z kim gra Iga Świątek kolejny mecz w 2. rundzie?
Kolejną rywalką Polki będzie Emma Raducanu, która pokonała 7:5, 4:6, 6:3 Xinyu Wang. Iga Świątek może jako pierwsza tenisistka od ponad 100 lat wygrać Roland Garros czwarty raz z rzędu. Jako ostatnia dokonała tej sztuki legendarna Francuzka Suzanne Lenglen, w latach 1920-23. Polka jednak musi się koniecznie uporać z problemami mentalnymi, przez które w słabym stylu poległa ostatnio w Madrycie (1:6, 1:6 z Gauff) i w Rzymie (1:6, 5:7 z Collins), w konsekwencji spadła na 5. miejsce w rankingu.
- Po Rzymie miałam dużo czasu, żeby pomyśleć o tym, jak grałam i jakie było moje nastawienie. Skupiłam się na zmianie niektórych rzeczy i na większej intensywności, bo czuję, że nie zaczynam meczów zbyt dobrze - przyznała w Paryżu Iga. - Muszę coś zmienić, żeby mieć w sobie więcej energii, bo ostatnio ciężko mi było zmusić się do tego, żeby szybciej reagować, walczyć o wszystko i biegać do każdej piłki. Zrozumienie tego bardzo mi pomogło, ale bez wątpienia głównym zadaniem, które teraz czeka mnie w meczach, będzie zmiana tego podejścia. Na treningach grałam bardzo dobrze. Mój tenis jest dobry, ale muszę to przełożyć na mecze. Chcę być bardziej pozytywna i odważna - dodała Świątek.