- Wreszcie udało ci się przełamać i wygrać spotkanie.
Jerzy Janowicz: - Męczyłem się w tym sezonie, miałem wiele osobistych problemów. Na szczęście mam je już za sobą. Wygrałem w I rundzie French Open i ten mecz doda mi pewności siebie. Fajnie wrócić i znów wygrać, czuję się napompowany przed drugą rundą.
Zobacz również: Kubot - Gulbis, wynik 6:4, 4:6, 5:7, 1:6. Zapis relacji NA ŻYWO
- Jakie to były problemy?
- Jak powiedziałem, to były problemy osobiste i nigdy się o nich nie dowiecie (w kuluarach mówiło się o chorobie bliskiej osoby z rodziny - przyp. red.)
- Bałeś się, że możesz przegrać mecz z Estrellą?
- Nie, cały czas prowadziłem. Po przegranym trzecim secie wziąłem przerwę, poszedłem do toalety. Nie chciałem myśleć o przegranej piłce meczowej.
- Po tym zwycięstwie i tobie, i nam spadł kamień z serca...
- Dużo i ciężko trenowałem przed tym turniejem, w Łodzi z Grzegorzem Panfilem. Cieszę się, że przełożyłem to na zwycięstwo.
- Następnym twoim rywalem będzie Fin Jarkko Nieminen, który ograł Michała Przysiężnego. To maszyna, prawie nie popełnia błędów.
- Maszyna, nie maszyna, błędy jednak popełnia. Wiem, czego oczekiwać, jego gra jest zawsze solidna, nie ma w niej żadnych fajerwerków. Dobrze, że trenowałem z Grzegorzem Panfilem, będę przyzwyczajony do jego lewej ręki. Muszę grać swoje, proste.
Przeczytaj także: Widziane z Paryża. Fibak i blondynka
- Wracasz czasami do konferencji prasowej po Pucharze Davisa? Czy teraz z perspektywy byś ją może inaczej rozegrał?
- Nie było o czym rozmyślać. Powiedziałem, co mam do powiedzenia, dla mnie temat jest zamknięty.
- Agnieszka Radwańska przyznała się, że nawet nie spojrzała na drabinkę tego French Open. Ty też nie patrzyłeś, z kim możesz zagrać?
- Wiedziałem tylko, że mogę zagrać w drugiej rundzie z Michałem Przysiężnym albo z Jarko Nieminenem, bo rozmawiałem o tym z Michałem. Nic więcej nie wiem.