Chętnych na zakup praw w nowej cenie nie ma i nie zapowiada się na to, aby ta sytuacja miała w najbliższym czasie ulec zmianie. Eurosport, który tenisa na swojej antenie pokazywał przez 14 ostatnich lat, zachował jedynie prawa do transmisji trzech turniejów wielkoszlemowych - Australian Open, Roland Garros i US Open (prawa do nich nie należą do WTA) - oraz kilku mniejszych imprez.
Wydawało się, że skoro Eurosport rezygnuje z walki, o prawa powalczy Polsat. Jednak w tym przypadku właściciele stacji również uważają, że cena proponowana przez WTA jest wzięta z kosmosu.
- Negocjacje z nimi są bardzo trudne, bo to wyjątkowo drapieżny pośrednik [w Polsce w imieniu WTA negocjacje z naszymi telewizjami prowadzi szwedzka firma IEC in Sports - dop. red.]. Używają argumentu narodowego i nazwiska Radwańskiej, ale zupełnie nierealnie wyceniają polski rynek. Za taką cenę, jaką proponują za pakiet meczów, nie sądzę, by ktokolwiek w Polsce kupił te prawa - tłumaczy w rozmowie z serwisem sport.pl Piotr Pykel, wiceszef sportu w Polsacie.
Transmisjami meczów tenisowych zainteresowane nie są także platforma n oraz Orange Sport, chęci wyrażał podobno Canal+, ale dyrektor ds. sportu Tomasz Smokowski zaprzeczył tym plotkom. Ostrożnie w temacie kupna praw wypowiada się też telewizja publiczna.
- Te prawa są w obiekcie naszego zainteresowania, ale sytuacja jeszcze się nie wyklarowała. Sondujemy rynek, szczególnie jeśli chodzi o cenę licencyjną. Żeby oferta była dla nas atrakcyjna, musielibyśmy mieć gwarancję, że dostaniemy dużo meczów Radwańskiej, ale też innych tenisistek polskiego pochodzenia, jak Karolina Woźniacka czy Andżelika Kerber - cytuje szefa sportu w TVP Włodzimierza Szaranowicza sport.pl.
Agnieszka Radwańska sezon zacznie 27 grudnia turniejem w Auckland. WTA i telewizje mają zatem niecały miesiąc, aby dojść do kompromisu.