Iga Świątek ubiegły sezon miała wprost rewelacyjny. Wygrała wiele ważnych turniejów z Roland Garros i US Open na czele. Kolejne zwycięstwa sprawiły, że jest liderką rankingu WTA i ma ogromną przewagę nad rywalkami. Tym samym Świątek stała się z automatu faworytką każdego turnieju, na którym się pojawi, co wiążę się z rosnącą presją i oczekiwaniami kibiców. Nie inaczej jest w przypadku zbliżającego się Australian Open.
Ojciec Igi Świątek przestrzega. To może mieć negatywny wpływ
Reprezentantka Polski będzie rozstawiona z numerem 1 i przez wielu uznawana za kandydatkę do zwycięstwa na Antypodach. Ojciec mistrzyni, Tomasz Świątek w rozmowie z portalem Interia.pl stara się jednak nieco tonować nastroje. - Powiedziałbym raczej, że przystępuje do turnieju jako tenisistka rozstawiona z numerem 1. A to wcale od razu nie oznacza, że jest faworytką. Trochę stawia się ją w tej roli na wyrost i robią to media. Rozumiem dlaczego, ale nie byłbym tak kategoryczny - ocenił były olimpijczyk. Świątek powiedział jednocześnie, jakie niebezpieczeństwa czyhają na zawodnika, który przyzwyczai się do roli faworyta.
- Nie da się przyzwyczaić do roli tej, która zawsze ma wygrywać. A na pewno nie należy. To grozi popadnięciem w rutynę i może szybko nas zgubić. Jeżeli za bardzo będziemy stroszyć piórka, twierdzili, że jesteśmy tacy dobrzy, to można się zastanawiać, to po co trenować, po co ciężko pracować? A jeżeli w tym samym czasie inni będą wykonywali swoją robotę, to będziemy stali w miejscu. To byłoby krótkowzroczne nastawienie - uważa Świątek i dodał jednocześnie, że nie warto również patrzeć na to, co było w poprzednim sezonie, bo to także może wywołać negatywne skutki i złe podejście do turniejów.