Weźmy Roberta Lewandowskiego. Przy Janowiczu to cesarz dobrego smaku, taktu i normalności. Mimo że moim zdaniem osiągnął (jak na razie) dużo więcej niż Jerzyk, to zachowuje się sto razy taktowniej.
Zobacz również: Jerzy Janowicz trenuje w dziurach i... zarabia miliony
Nigdy, ale to nigdy nie słyszałem ani nie widziałem takiego wybuchu Lewandowskiego. Ani w stosunku do dziennikarzy, ani generalnie utyskującego na "szopy, w których polscy sportowcy zaczynają kariery" - jak to ujął Jerzyk. Mimo że w ciemno obstawiam, iż boisko Partyzanta Leszno, gdzie zaczynał grę Lewandowski, do najpiękniejszych na świecie nie należy.
Robert robił jednak swoje i dziś jest wielkim piłkarzem. A co można powiedzieć o Jerzyku? Że na razie jest wielkim pieniaczem. A ja bym wolał, żeby został wielkim tenisistą. Ma ku temu wszelkie predyspozycje. O jego nogi i ręce jestem spokojny. Byle tylko głowa nadążyła.