Mecz Polska - Hongkong miał być tenisowym świętem w Kaliszu. Wszystko popsuła informacja o wykryciu w naszym kraju pierwszego potwierdzonego przypadku zarażenia koronawirusem (w Zielonej Górze). W komunikacie o tym, że spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności, czytamy, że decyzję podjęto "w związku z dynamiczną sytuacją w kraju, związaną z potencjalnym zagrożeniem epidemiologicznym".
Szkoda, że tak się stało, bo mecz Polska - Hongkong miał być przede wszystkim wielkim powrotem do reprezentacji Jerzego Janowicza. Tenisista z Łodzi zagra w niej po ponad 4 latach przerwy związanej z licznymi kontuzjami. Niedawno wrócił do gry po 2 latach walki z przewlekłą kontuzją kolana. Tydzień temu w znakomitym stylu doszedł do finału turnieju ATP Challenger w Pau. Grał jak za najlepszych lat, gdy walczył w półfinale Wimbledonu i był 14. rakietą świata (2013 rok). - Czuję się całkiem nieźle. Ostatni tydzień pokazał mi, że jeżeli chodzi o poziom tenisa, to nie zapomniałem jak się gra. Fajnie powrócić po takiej przerwie do reprezentacji i finał challengera w Pau bardzo mnie ucieszył. Po tych trzech rozegranych turniejach nie kojarzę większości tych zawodników. Tenisiści się pozmieniali. Nie będzie to dla mnie nowa sytuacja. Jestem takim zawodnikiem, który musi się skupić na swojej grze i swojej formie meczowej. To, jak gra mój przeciwnik to kwestia drugorzędna. Dla mnie najważniejsze jest, żeby grać swoje i wygrywać – powiedział Janowicz, który po ubiegłotygodniowym finale w Pau awansował o 578 miejsc i jest obecnie 461. w rankingu ATP.
Drugim obok Janowicz singlistą w reprezentacji Polski będzie młody Kacper Żuk, który w tym roku też prezentuje się świetnie, robiąc imponujące postępy. Właśnie wrócił z Kanady, gdzie doszedł do półfinału turnieju ATP Challenger w Calgary. - Ostatni okres jest bardzo dobry dla mnie, miałem udany początek sezonu, w ATP Cup w Australii, a także w ubiegłym tygodniu półfinał w Calgary. Cieszę się, że wciąż poprawiam swój ranking. Nie miałem żadnych specjalnych celów na ten rok, wychodzę na kort ze stuprocentową chęcią pokazania się z jak najlepszej strony. Chcę kontynuować tę pracę i zobaczymy co z tego wyjdzie. Czuję się tu dobrze i zaraz po przyjeździe z Kanady nie miałem żądnych problemów z aklimatyzacją. Zresztą do pierwszego meczu było kilka dni, więc i tak byłby czas na przestawienie się – stwierdził Żuk.
Debiutujący w roli kapitana reprezentacji Polski Mariusz Fyrstenberg tym razem nie będzie mógł skorzystać z usług Huberta Hurkacza, Łukasza Kubota (przygotowują się do dużego turnieju w Indian Wells) i Kamila Majchrzaka (leczy kontuzję). W starciu z Hongkongiem Biało-Czerwoni i tak są jednak murowanym faworytem. Najwyżej notowany tenisista z zespołu naszych rywali zajmuje... 888. miejsce w rankingu ATP (Hong Kit Wong). - Na korcie wszystko się może zdarzyć. Davis Cup rządzi się swoimi prawami, ale nie da się ukryć, że jesteśmy faworytami spotkania i to dla nas duże wyzwanie. Traktujemy rywali bardzo poważnie, z respektem. Nie będzie odpuszczania ani lekceważenia. Za dużo już takich meczów zdarzyło się przegrać w przeszłości. Dlatego nie ma tutaj żadnej taryfy ulgowej, tylko będzie walka od początku, do samego końca. Nie można nawet na moment odpuścić, bo skutki mogą być fatalne – powiedział Fyrstenberg.
W reprezentacji Polski wystąpią: Jerzy Janowicz, Kacper Żuk, Szymon Walków, Jan Zieliński i Maks Kaśnikowski.
Plan gier spotkania w Kalisz Arenie:
piątek, 6 marca – od godz. 17 (16.45 – ceremonia otwarcia)
mecz gry pojedynczej
mecz gry pojedynczej
sobota, 7 marca, godz. 13.00
mecz gry podwójnej
mecz gry pojedynczej
mecz gry pojedynczej (w razie wcześniejszego rozstrzygnięcia meczu może się nie odbyć)