– Grało mi się dobrze, więc w pewnym sensie po prostu cieszyłam się tym, że mogę prowadzić grę i na pewno zagrałam tak jak chciałam, po prostu praktycznie i wywierałam cały czas presję na przeciwniczce, więc wszystko super się ułożyło – powiedziała Świątek w Eurosporcie po meczu. Przyznała, że pewien wpływ na przebieg gry kiały porywy wiatru, widoczne z zewnątrz i mające znaczenie dla zawodniczek.
Iga Świątek znów rozbiła Emmę Raducanu! Pewne zwycięstwo i awans do 3. rundy Roland Garros!
Mimo że kort jest osłonięty, to to jest złudzenie, bo wiatr się odbija od ściany i wraca, więc potrafi wiać, zresztą tak samo na Wimbledonie. Tylko dzisiaj ten wiatr był z boku, to rzadziej się zdarza, więc na pewno trzeba było się dostosować. Starałam się wykorzystywać to i w pewnym sensie grać tak, żeby piłki leciały z wiatrem, trochę wypychane do boku – wyjaśniła Iga., która będzie miała dzień wolny przed piątkowym starciem w III rundzie.
Świątek będzie świętować, tylko jeszcze nie wie kiedy
Ostatnio była w Ogrodach Luksemburskich w Paryżu i była trochę zaskoczona, bo zobaczyła tam… korty.
– Jakby w Polsce wszędzie były te korty tenisowe, to na pewno byłoby cztery Igi teraz, ale z drugiej strony jak poszłam do tego Ogrodu Luksemburskiego, to miałam takie wrażenie: Boże, znowu korty… To prawda, właściwie w każdym parku są, więc to jest niesamowite – przyznała Świątek.
I dodała: – A dzisiaj jeszcze nie wiem, co zrobię. Ostatnio mój trener Maciek Ryszczuk miał urodziny, więc świętowaliśmy i zobaczymy, czy dzisiaj znowu będziemy coś świętować, czy poczekamy na moje urodziny (31 maja – red.).