Dla Igi Świątek niedzielne zwycięstwo nad Cori Gauff (6:1, 6:3) oznaczało zarówno trzydziesty piąty z rzędu wygrany mecz, jak i szóste kolejne zwycięstwo turniejowe. Polka przed French Open występowała bowiem w Ad-Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie oraz Rzymie – wszystkie z tych zawodów padły jej łupem. Tak duża liczba rozegranych spotkań nie mogła jednak nie pozostawić wpływu na formie fizycznej urodzonej w Warszawie zawodniczki. W pomeczowej rozmowie z Eurosportem wspomniał o tym ojciec Igi – Tomasz. - Przyznaję się, że najwięcej zdenerwowania było przy meczu z Chinką, gdzie czuła tą presję młodszej zawodniczki. Liczyłem, że Iga sobie poradzi, ale nie ukrywam, że jest już u niej dosyć duże zmęczenie. Iga sama nakładała sobie presję, która musiała być z niej zrzucana. Gdyby wiedziała, co się dzieje w Polsce, jak te wszystkie media nakręcały spiralę tego, że jest w finale, to nie wiem, czy by wytrzymała – podkreślił.
57-latek nie szczędził jednak swojej córce ciepłych słów, podkreślając ogrom wykonanej przez nią pracy oraz postęp, który wykonała w ostatnich miesiącach. - Iga ma swoją inteligencję, jest bardzo oczytana, potrafi wyciągać wnioski z wielu sytuacji i to na pewno jej pomaga. Awansowała na pierwsze miejsce i to widać od tego 4. kwietnia, że wydoroślała. Dużo ostatnio było sytuacji, gdzie zawodniczki się do niej zgłaszały, bo ona jest numerem jeden, musi wyrazić swoją opinię. Musi więc przyspieszyć z tym wydoroślaniem. Jako liderka musi zabrać głos, niekiedy decydujący. To jej sprzyja, zdobywając te swoje laury rozwija się mentalnie, a nie cofa – dodał Tomasz Świątek.