- Tak naprawdę mam dwóch trenerów. Kiedy jestem w Krakowie, trenuję z tatą. On ciągle jest moim pierwszym i głównym szkoleniowcem, to on mnie wszystkiego nauczył. Zmiana polega na tym, że nie on jeździ ze mną na turnieje, ale Tomek Wiktorowski i na razie ten układ się sprawdza - twierdzi Isia.
Nie wiadomo, co dalej
Od końca sierpnia (kiedy Wiktorowski zaczął jeździć z Radwańską), Isia zwyciężyła w trzech wielkich imprezach (poprzedni turniej wygrała w czerwcu 2008 roku), wykonała skok z 14. na 8. miejsce w rankingu i awansowała do kończącego sezon turnieju Masters (po raz pierwszy jako pełnoprawna uczestniczka). Trener wciąż jednak nie wie, czy współpraca będzie kontynuowana w przyszłym roku.
Patrz też: Radwańska - Zwonariowa. Relacja NA ŻYWO w internecie
- Decyzja nie należy do mnie. Spotkamy się całym teamem po zakończeniu sezonu i zdecydujemy, co dalej. Oczywiście, że chciałbym pracować dalej z Agnieszką. Który trener by nie chciał?! - mówi wprost Tomasz Wiktorowski, który bardzo narzeka na nawierzchnię kortów w Stambule.
- To jest jakiś dramat, te korty są koszmarne. Nie do wiary, że w najważniejszym turnieju sezonu jest nawierzchnia, jakiej nie ma nigdzie indziej na świecie! Kort jest strasznie wolny, piłka dziwnie się odbija i bardzo szybko się zużywa. Dlatego jest dużo błędów i dziwnych wyników - wyjaśnia.
A nie wierzyli Radwańskiemu
Młody trener jest przekonany, że Agnieszkę Radwańską czekają wielkie sukcesy. Świetne wyniki z ostatnich tygodni to dopiero wstęp do tego, co Isia może osiągnąć.
- W przyszłym roku będzie w pierwszej piątce światowego rankingu. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, dam sobie za to rękę uciąć. Ale lewą, żebym w razie czego miał jak grać w tenisa - śmieje się Wiktorowski.
- Robert Radwański mówił o tym wiele miesięcy temu, ale wszyscy się śmiali, nikt mu nie wierzył. Turnieje w Tokio i Pekinie udowodniły, że Agnieszka nie tylko jest w stanie wygrać z każdą rywalką na świecie, ale także może wytrzymać trudy długiego turnieju i zwyciężyć w wielu meczach z rzędu, praktycznie bez odpoczynku - podkreśla Wiktorowski.