Iga Świątek wydała setki tysięcy na swoją obronę
Ostatnie miesiące dla Igi Świątek były niezwykle trudne. Okazało się, że Polka nie występuje na światowych kortach ze względu na zawieszenie za wykrycie u niej niedozwolonej substancji. Po śledztwie ITIA uznało, że Polka przyjęła substancję nieświadomie i jej zaniedbanie w tej sprawie było znikome. Z tego powodu wiceliderka rankingu WTA otrzymała tylko miesiąc kary zawieszenia, które już w większości odcierpiała wcześniej. Sprawa wywołała ogromną dyskusję w tenisowym świecie i nie brakuje głosów, że Polka została potraktowana ulgowo, gdy np. Simona Halep dużo dłużej musiała czekać na udowodnienie swojej niewinności. Padły też argumenty, że Idze Świątek pomogły pieniądze i nie jest to sprawiedliwe w przypadku, gdy niżej notowani tenisiści, a więc mniej zarabiający, nie mogą sobie pozwolić na wydatki z własnej kieszeni, by przyspieszyć proces oczyszczenia się z zarzutów. Iga Świątek nie zaprzeczyła, że finanse były w tej sprawie pomocne.
Gwiazdor tenisa nie daje spokoju Idze Świątek. Znowu ją zaatakował, nie odpuszcza
W pewnej chwili rozmowy w „Faktach po Faktach” Iga Świątek wspomniała o dużych wydatkach, jakie musiała ponieść z własnej kieszeni, żeby jak najszybciej oczyścić się z zarzutów. Prowadząca Anita Werner dopytała o konkretne kwoty. Wiceliderka rankingu WTA na początku stwierdziła, że nie liczyła tego dokładnie, jednak po chwili zastanowienia podała przybliżone wydatki. – Nie liczyłam, szczerze mówiąc – zaczęła Iga Świątek – Myślę, że na prawnika wydałam 70 tysięcy dolarów, na testy i na ekspertyzy ekspertów 15 tysięcy euro. (…) nie miało dla mnie znaczenia, najważniejsze było to, żeby udowodnić swoją niewinność. Mogę podać te kwoty, żeby ludzie uświadomili sobie, z jakimi problemami borykają się sportowcy, którzy na co dzień nie zarabiają takich pieniędzy, jak ja na korcie i uprawiają dyscypliny, gdzie ich zarobki są o wiele niższe – wyjawiła. Łącznie wydała więc ok. 347 tys. złotych, ale należy pamiętać, że straciła również sporo pieniędzy, może nawet więcej, przez brak startów. Wspomniana kwota to około 1/4 tego, co rocznie zarabiają (brutto, bez odprowadzonych jeszcze podatków) zawodniczki z okolic setnego miejsca rankingu WTA. Dla wielu taki wydatek mógłby być zbyt dużym obciążeniem.