W niedzielę "Matka" i "Frytka" w pierwszym meczu grupowym zmierzą się z drugą parą rankingu, Michelem Llodrą i Nenadem Zimonjiciem. Polacy nie ukrywają, że to właśnie Francuza i Serba obawiają się najbardziej. - Ostatnio oni grają najrówniej, mieli świetne wyniki - przyznaje Matkowski. - Ale w turnieju Masters nie ma faworytów, równie dobrze może wygrać debel numer jeden, jak i numer osiem.
Rok temu Polacy odpadli w półfinale, teraz liczą na więcej. Ich mecze pokaże Polsat Sport Extra (pierwszy w niedzielę o 19.15).