Świątek przebojem wdarła się do światowej czołówki żeńskiego tenisa w październiku 2020 r. Wówczas sensacyjnie wygrała French Open, a cały świat poznał się na jej talencie. Sezon 2021 upłynął pod znakiem dwóch wygranych turniejów, w tym dużej imprezy WTA 1000 w Rzymie. Polka ustabilizowała się na poziomie czołowej „10” rankingu tenisistek, o czym świadczy m.in. to, że była jedyną zawodniczką, która w każdej z czterech wielkoszlemowych imprez dotrwała do drugiego tygodnia. We wrześniu poprzedniego roku Iga zajmowała nawet 4. miejsce w zestawieniu WTA, ale odjęcie punktów rok po wygraniu Rolanda Garrosa 2020 [gdy mijał termin ich "ważności" - przyp.red.] spowodowało nieznaczny spadek. Na koniec roku była sklasyfikowana na 9. pozycji i w trakcie przygotowań do 2022 r. postanowiła rozstać się z wieloletnim trenerem, Piotrem Sierzputowskim. Jego miejsce zajął Tomasz Wiktorowski, a współpraca ta zapowiada się niezwykle owocnie.
Iga Świątek płakała przez 30 minut! Wszystko opowiedziała, ogromne emocje!
Świątek wyrówna życiowy wynik w rankingu WTA
Kibice z niecierpliwością czekali na występy Świątek pod okiem nowego szkoleniowca, a pierwszy start w Adelajdzie należy uznać za sukces. Polka uległa w półfinale liderce światowego rankingu, Ash Barty, po czym zrezygnowała z występu w Sydney i skupiła się na Australian Open. W najważniejszym turnieju początku sezonu 20-latka prezentuje się znakomicie i doszła już do półfinału. Dzięki tak fantastycznemu występowi Iga jest już pewna awansu na 4. miejsce w rankingu WTA! Tym samym na pewno wyrówna życiowy wynik, który może jeszcze pobić.
W grze o sukces w Australian Open 2022 pozostały: Świątek, jej półfinałowa rywalka Danielle Collins, Barty i Madison Keys. Kibice ostrzą już sobie zęby na finał Świątek – Barty i rewanż za ostatnie porażki z Australijką, między innymi tę z Adelajdy. Gdyby to Polka zwyciężyła w turnieju rozgrywanym w Melbourne, zainkasowałaby 2000 punktów rankingowych, co przełożyłoby się na 3. miejsce w światowym zestawieniu tenisistek, tuż za drugą Aryną Sabalenką. Najpierw pierwsza rakieta Polski musi jednak przejść przez półfinał, a w ostatnim meczu może czekać na nią największe z możliwych wyzwań.