Starciem Naomi Osaka kontra Serena Williams żył tenisowy świat. Japońska rewelacja grała w ostatnich dniach wspaniale, wygrała turniej w Indian Wells, przegrywając zaledwie jednego seta i rozbijając m.in. Marię Szarapową, Agnieszkę Radwańską, Simonę Halep czy Karolinę Pliskovą. W meczu z Amerykanką też potwierdziła wysoką formę.
Williams tylko do połowy pierwszego seta dorównywała kroku Japonce. Potem popełniała coraz więcej błędów, nie radząc sobie z presją wywieraną przez Osakę, która w trudnych momentach znakomicie serwowała. Po ostatniej piłce Williams była tak wściekła, że prosto z kortu ruszyła na parking, wsiadła w samochód i pojechała do domu, nie czekając na obowiązkową konferencję prasową (mieszka w Miami, niedaleko turniejowych aren). Chwilę później organizatorzy musieli poinformować dziennikarzy, że do spotkania z amerykańską gwiazdą nie dojdzie.
- Serena zawsze była moją idolką, więc na początku byłam zestresowana, ale bardzo się starałam zrobić na niej dobre wrażenie - powiedziała jak zawsze skromna Osaka. - To że mogłam z nią zagrać było większym zaszczytem, niż moje zwycięstwo - dodała Japonka. Jej trenerem od niedawna jest Sascha Bajin, który wcześniej przez osiem lat pracował z... Sereną Williams jako jej sparingpartner.
Niestety z turnieju w Miami w I rundzie odpadła Magda Linette po porażce 6:1, 0:6, 2:6 z Amerykanką Alison Riske.