Agnieszka Radwańska w dniach 31 grudnia - 1 stycznia grała w turnieju pokazowym w Hua Hin, kurorcie turystycznym w Tajlandii. Wygrała imprezę, pokonując w finale 6:1, 6:3 Włoszkę Sarę Errani. Tuż po meczu szybko spakowała się i wyruszyła do Shenzhen, miasta w południowych Chinach.
- Jestem tutaj już od dwóch dni. To dzięki organizatorowi turnieju w Tajlandii. Sprawił mi miłą niespodziankę - przyleciałam wynajętym prywatnym odrzutowcem - zdradziła w Chinach Agnieszka. - Taka podróż naprawdę ułatwia życie, szczególnie gdy chcesz dotrzeć na miejsce jak najszybciej. Wsiadłam do samolotu tuż po finałowym meczu - dodała Polka.
ZOBACZ. Agnieszka Radwańska i Dawid Celt balowali w Tajlandii. Jest WIDEO
Radwańska nigdy nie grała w turnieju w Shenzhen
- Jestem tutaj pierwszy raz, to zawsze ekscytujące zagrać gdzieś po raz pierwszy. Jeszcze nie widziałam miasta, na razie przyzwyczajam się do pogody, kortów i innych rzeczy. Ale na pewno znajdę czas na zwiedzanie. Słyszałam, że warto tu zrobić zakupy - uśmiecha się Isia.
W I rundzie Polka zagra z 22-letnią Aleksandrą Krunic (nr 108). Filigranowa Serbka (163 cm) znana jest z tego, że bardzo szybko biega po korcie. Potrafi być niebezpieczna.
- Nie będzie łatwo. Nigdy wcześniej z nią nie grałam, a to zawsze utrudnia zadanie. Widziałam kilka jej meczów i wiem, że potrafi grać naprawdę dobry tenis. Jak na I rundę, czeka mnie trudny mecz. Dla mnie najważniejsze jest rozegrać kilka dobrych meczów przed Australian Open (startuje 18 stycznia, red.) - zakończyła Radwańska.
ZOBACZ. Agnieszka Radwańska powitana w Tajlandii jak królowa. WIDEO