Gala w Gliwicach. Sasun Karapetyan ruszy na Kopytka

2015-04-10 9:55

Urodził się w Armenii, ale od piętnastu lat mieszka w Polsce, ma polskie obywatelstwo. Zapatrzony w Mike'a Tysona Sasun Karapetyan (26 l., 8-1, 2 k.o.) zaczął trenować boks wbrew woli rodziców. Dziś na gali w Gliwicach zmierzy się z niepokonanym Krzysztofem Kopytkiem (22 l., 9-0, 2 k.o.). - Znam jego słabe punkty. Wygram. Wielu uważa Kopytka za faworyta. Ja uważam, że to ja jestem faworytem - mówi bokser z Kołobrzegu.

"Super Express": - Twoje przygotowania do walki wyglądały inaczej niż wszystkie poprzednie.

Sasun Karapetyan: - Zgadza się, przez 5 tygodni trenowałem w Wielkiej Brytanii, gdzie wszystko robi się bardziej intensywnie. Miałem do dyspozycji bardzo dobrych sparingpartnerów. Są ostrzejsi i bardziej agresywni, lepiej przygotowani wytrzymałościowo. Czuję różnicę.

- Będziecie walczyć w Gliwicach, to teren twojego rywala.

- Co z tego?! Moich kibiców będzie tylu, ilu jego. W Gliwicach mieszkają Ormianie, z którymi mam kontakt, będą na gali. Przyjadą też moi dobrzy przyjaciele z Krakowa. To wyrówna szanse na widowni, a w ringu i tak będzie nas tylko dwóch.

UFC: Dzień z życia Jana Błachowicza! [REPORTAŻ SUPER EXPRESSU]

- Jak podchodzisz do walk z Polakami?

- Z jednej strony wyłaniamy najlepszego, z drugiej wybijamy się wzajemnie. Rywalizacja jest dobra, ale ja niekoniecznie wyjdę na niej najlepiej. Nie jestem urodzonym Polakiem, jestem Ormianinem z polskim paszportem. W przypadku moich walk z Polakami ściany mogą pomagać rywalom.

- Kto stanie w twoim narożniku?

- Trener z Anglii Mark Kent nie może przyjechać, bo ma galę u siebie. W tej sytuacji zastąpi go mój brat Hakob, a pomoże mu trener od przygotowania fizycznego Jacek Kubicki. Będą też Maciej Sulęcki i Norbert Dąbrowski, którzy obiecali, że przyjadą i wskoczą do mojego narożnika. Mocna ekipa, rewelacja.

Najnowsze