"Super Express": - To chyba nie jest pana pierwsza wizyta w Polsce.
Gus Curren: - Byłem w Polsce w 2009 roku z Jamesonem Bosticem, który w Radomiu walczył z Mateuszem Masternakiem. Jameson otrzymał propozycję walki na trzy dni przed galą, odradzałem mu wylot do Polski, ale namówił mnie. Zbyt miłych wspomnień nie mam, bo musiałem przerwać nierówny pojedynek.
- Długo zastanawiał się pan nad propozycją współpracy z Adamkiem?
- Nie, to była łatwa decyzja, bo. kocham tego gościa. Byłem bardzo podekscytowany, gdy otrzymałem od niego telefon. By nie tracić czasu, od razu zaproponowałem spotkanie, by bliżej się poznać i zobaczyć, w jakiej jest formie.
- Jakie było pierwsze wrażenie?
- Na początku nie było dobrze, ale z każdą kolejną godziną robił postępy. Nasze pierwsze zajęcia trwały cztery rundy. Pierwsza nie była dobra, ale druga była już lepsza, podobnie jak trzecia i czwarta. Z ręką na sercu, z każdym dniem obozu w Łomnicy Tomek staje się lepszym pięściarzem.
- Zamierza pan dokonać rewolucji w boksie Adamka?
- Nie, przecież to dwukrotny mistrz świata, a takich gości się nie zmienia. Był już na szczycie, a ja jestem od tego, by przypomnieć mu, jak tego dokonał. Każdy popełnia błędy, a my chcemy, by w boksie Tomka było ich jak najmniej.
- Największym atutem Adamka zawsze była szybkość. Wciąż tak jest?
- Nadal ją ma, jest bystry w ringu, nie robi głupot, a to ważna cecha u pięściarzy. Myślę, że Tomek może być jeszcze lepszy. Widać, że boks daje mu wiele radości.
- Jakim rywalem będzie Haumono?
- Jestem trochę szalony, bo codziennie oglądam jego walki i nawet wywiady, by lepiej go poznawać. Przede wszystkim to bardzo dobry i głęboko wierzący człowiek, który mimo różnych zakrętów życiowych (Haumono kilka razy próbował popełnić samobójstwo, miał też problemy z narkotykami - red.) wyszedł na prostą.
- A sportowo?
- Bardzo silny rywal. Nie boi się wdać w bójkę, idzie do przodu i głęboko wierzy w swoje zwycięstwo. Tacy goście są bardzo niebezpieczni. Już sam fakt, że równolegle trenował boks i rugby - czyli dwie bardzo ciężkie dyscypliny - świadczy o tym, że to twardy facet.
- Wyjdzie pan do narożnika Adamka tylko podczas walki z Haumono czy rozważacie długoterminową współpracę?
- To zależy od Tomasza. Wydaje mi się, że dobrze mu się ze mną współpracuje, od wszystkich słyszę pochwały, ale decyzja należy do Tomka. Wierzę, że stać go na duże rzeczy w wadze ciężkiej, może jeszcze namieszać. Ale najpierw wykonajmy robotę 24 czerwca, a później będziemy myśleć.