- Zaczęłam się ścigać na złość tacie, który robił wszystko, żeby odciągnąć mnie od roweru. Tłumaczył mi, że to sport nie dla mnie, że za ciężki, że nie wytrzymam. Zawzięłam się - opowiada Justyna.
Ojciec zawodniczki UKKS Imielin Team wiedział, co robi, bo jak nikt znał specyfikę jazdy po torze. Artur Kaczkowski przez lata sam uprawiał tę dyscyplinę, a potem był masażystą reprezentacji polskich torowców. Dlatego Kaczkowski senior był przeszczęśliwy, kiedy w gimnazjum sportowym Justyna najpierw postawiła na siatkówkę. - Grałam kilka lat, ale nie zawsze mieściłam się w składzie, co strasznie mnie denerwowało. Jestem ambitna i aż nosiło mnie na ławce rezerwowych. Dlatego w trzeciej klasie gimnazjum "przebranżowiłam się" - śmieje się dziewczyna.
Justyna ściga się od czterech lat. W tym czasie zdobyła mistrzostwo świata i Europy juniorek oraz pierwsze i drugie miejsce w Pucharze Świata. - To geny. Po tacie. Jeszcze większą smykałkę do roweru ma moja najmłodsza siostra, 9-letnia Maja, która w każdym wyścigu dla dzieci staje na podium. A trzecia z nas - 15-letnia Paula - uprawia lekką atletykę - śmieje się zawodniczka.
Justyna dodaje, że chyba urodziła się już skazana na sport. Tyle że w podstawówce jej największą pasją była moda. - Nie lubię tracić czasu na oglądanie filmów, zawsze wolałam usiąść i zaprojektować jakiś fajny ciuszek. Głównie dla dziewcząt. Uwielbiałam za pomocą maszyny do szycia przerabiać swoje ubrania. W szafie mam jeszcze trochę ciuchów swojego autorstwa - chwali się kolarka.
Kiedy tylko Justyna wsiadła na rower, od razu wiedziała, że postawi na tor. - Jazda po szosie jest dla mnie nudna. Pedałuje się cztery godziny i nic się nie dzieje. Nie to co u nas. Tylko ci, którzy nie znają zasad, narzekają, że kręcimy się w kółko. A to nieprawda. Są szybkość, adrenalina, taktyka. Nie można się nudzić - opowiada z błyskiem w oku zdobywczyni Pucharu Świata.
Zobacz również: Zagadkowa śmierć znanego kolarza. Zmarł po nocy z prostytutką