Maciej Bodnar wzorowo wywiązał się ze swojej roli podczas jedenastego etapu Tour de France. Polak dojechał do mety odcinka na trzecim miejscu, ale nie to było jego głównym zadaniem. Nasz kolarz do samego końca czuwał, by najlepszy okazał się Peter Sagan, kolega z zespołu Tinkoff. Tak też się stało. Słowak na ostatnich metrach, dzięki świetnemu sprintowi, wyprzedził Chrisa Froome'a.
Środowy etap liczył sto sześćdziesiąt dwa kilometry. Prowadziła z Carcassonne do Montpellier i zgodnie z przewidywaniami była wręcz stworzona dla sprinterów. Jej płaski profil zdecydowanie premiował kolarzy o szybkim stylu jazdy. W czwartek nie będzie już tak kolorowo. Z Montpellier na Mont Ventoux peleton musi przejechać sto osiemdziesiąt cztery kilometry, z czego ostatnie dwadzieścia dwa bez przerwy pod górę.