W niedzielę Majka podbił serca kibiców na całym świecie. Choć na 70. kilometrze 9. etapu uczestniczył w wypadku, z którego wyszedł z kontuzjami biodra, pleców, poranioną klatką piersiową, startymi do kości kolanami i łokciami, to dojechał do mety w Chambery. Przez ostatnie 20 kilometrów Rafała holował na kole Michał Kwiatkowski (27 l., Sky). Choć na co dzień są rywalami z peletonu, to "Kwiatek" nie zostawił kolegi z reprezentacji w potrzebie.
Zobacz: Rafał Majka wycofał się z Tour de France! Przez ból ledwo oddycha
- Michał pokazał wielką klasę! Ci dwaj chłopcy to ogromna siła i ogromne serca. A Rafał to góralski charakter. Niejeden po takim upadku by już nie wsiadł na rower. A on dokończył etap. Kiedyś jako 14-latek miał wypadek na treningu pod Racichowicami. Podczas szycia kontuzjowanego łokcia mama Rafała powiedziała: "To już chyba koniec", a on krzywiąc się z bólu, uśmiechnął się przez łzy i odparł: "Nie mamuś. To dopiero początek" - opowiedział nam pierwszy trener Majki, Zbigniew Klęk.
Wydawało się, że ambicja i hart ducha i tym razem pokonają ból. Jednak okazało się, że rozległe urazy nie pozwalają Rafałowi na dalszą jazdę. "Po tym ciężkim wypadku nie ma sensu kontynuować walki. Nie mogę oddychać z bólu" - oświadczył na stronie niemieckiej grupy Majka. Kolarz dodał, że doszło do krasy, bo jego przednie koło poślizgnęło się na rozlanym na drodze oleju.
Majka jechał na Wielką Pętlę, by powalczyć o czołowe miejsca w klasyfikacji generalnej. Pech sprawił, że plany musi odłożyć do następnego roku. Znając jego upór i ambicję, można być pewnym, że wróci do Francji jeszcze bardziej zdeterminowany i głodny zwycięstw.