Pod nieobecność polskiego skrzydłowego ekipa z Teksasu i tak dała sobie świetnie radę. Lider San Antonio Victor Wembanyama zdobył 23 punkty i zaliczył 8 zbiórek, Harrison Barnes dorzucił 10 ze swoich 17 punktów w czwartej kwarcie. Devin Vassell i Stephon Castle zdobyli po 23 punkty dla San Antonio. LeBron James oddał najmniej w sezonie, bo tylko 11 rzutów. Spurs mieli rozegrać dwa mecze z Lakers w tej turze wyjazdowej, ale pierwszy z nich, sobotni, przełożono w związku z pożarami lasów szalejącymi wokół Los Angeles i pustoszącymi okolice Miasta Aniołów. Ekipa z San Antonio musiała nawet przenieść się do innego hotelu w LA z tych samych powodów. Katastrofalne pożary zabiły co najmniej 24 osoby i spaliły tysiące budynków.
Dlaczego nie gra Jeremy Sochan?
Polskich kibiców Spurs może martwić sytuacja Jeremy’ego Sochana, ale jak się okazuje, nieobecnością naszego jedynaka w NBA nie powinni być przesadnie zaniepokojeni. To prawda, że reprezentant Polski opuścił spotkanie z Lakers, a wcześniej nie zagrał w dwóch innych z pięciu ostatnich starć Spurs.
Klub z Teksasu dopiero tuż przed rozpoczęciem meczu w Los Angeles poinformował oficjalnie, że Sochana nie zobaczymy na parkiecie, wcześniej przekazywano jedynie komunikat, że jego gotowość do gry jest „wątpliwa”, choć nie wykluczano jego gry.
Sochan ma od końca ubiegłego roku problemy z lędźwiowym odcinkiem kręgosłupa, odczuwa bolesność i „spięcie” w krzyżu. Spurs nie chcą ryzykować niepotrzebnie i nie wstawiają go do gry nawet jeśli w teorii byłoby to możliwe. Danie Sochanowi odpoczynku to mądre posunięcie – oceniają lokalne media z Teksasu.
Jeremy trenował w ostatni weekend, ale trener Mitch Johnson potwierdził, że Spurs nie wystawili go z ostrożności. – To nic poważnego, po prostu ból w plecach – powiedział. – Jego stan poprawia się, ale nie chcemy się spieszyć i mierzyć z sytuacją, że jednego dnia będzie gotowy, a drugiego nie. Chcemy, żeby był w pełni sprawny.
Jeremy Sochan znowu ma problem zdrowotny. Nie może zagrać, uraz się powtórzył