Ruchy transferowe potrafią czasami wywołać wcale niemniejsze emocje niż te na arenach sportowych zmagań. Świat zna wiele przypadków, w których znakomity sportowiec zamieniał barwy swojej dotychczasowej drużyny na te największego rywala. Czasami wychodził na tym lepiej, czasami gorzej, ale nigdy wobec całej sytuacji obojętnie nie przechodzili kibice. Ci, którzy czuli się oszukani i zdradzeni, na ogół nie przebierali w środkach.
FILMOWA podróż siatkarskich gwiazd Polski. Nie mogą się zatrzymać i muszą nadrabiać drogę!
I właśnie o tym opowiedział wspomniany Allen. Koszykarz ten w 2012 roku trafił na zasadzie wolnego transferu z Boston Celtics do Miami Heat. Jeszcze w czerwcu obie ekipy rywalizowały w play-offach i to ta druga zwyciężyła 4:3. Chwilę później na sympatyków najbardziej utytułowanej drużyny NBA spadł kolejny cios - ich wielka gwiazda postanowiła opuścić zespół właśnie na rzecz drużyny z American Airlines Arena.
W rozmowie z Cedrikiem Maxwellem, byłym zawodnikiem NBA, Ray Allen wrócił do wydarzeń z 2012 roku. - Minęło tyle lat, jest rok 2020, a ja wciąż dostarczam mnóstwo nienawiści ze strony kibiców Bostonu. Grozili mi nawet śmiercią. Ja już jednak mam to za sobą i nie zamierzam pojawiać się w miejscach, w których mnie nie chcą - skwitował Amerykanin.
Koszykarz pochodzący z Kalifornii zakończył karierę w 2014 roku.
Najpierw NAGIE ZDJĘCIA, teraz TANIEC. Gwiazda UFC znów ROZGRZAŁA fanów [WIDEO]