Gortat teraz zagra dla Polski

2009-06-18 9:30

Jest, jak sam mówi, wyczerpany niczym wyciśnięta cytryna. Za oceanem wyrobił już sobie dobrą markę, nowy kontrakt - gdziekolwiek go podpisze, na pewno będzie wysoki. Ale Marcin Gortat (25 l.) nie zapomina, skąd wyruszył w wielki świat. Nasz jedynak w NBA obiecuje, że pomoże reprezentacji Polski we wrześniowych mistrzostwach Europy.

Super Express: - Ciągle się byczysz?

Marcin Gortat: - (śmiech) Tak, od kilku dni odpoczywam, a przynajmniej staram się. Fizycznie to nawet nie jestem tak zmęczony, ale psychicznie - bardzo. Po finałach puściło to ogromne napięcie, zeszły ze mnie emocje. I teraz czuję się jak wyciśnięta cytryna. Staram się spać do południa, ale zrywam się o ósmej rano. Nic na to nie mogę poradzić. Mój umysł chciałby się relaksować, ale ciało chce biec na trening. Najwyraźniej jestem uzależniony od koszykówki.

- Płakałeś po przegranym finale?

- Prawdziwi mężczyźni nigdy nie płaczą (śmiech). Lakers wygrali, bo po prostu byli lepsi. To w końcu weterani finałów NBA, mają ogromne doświadczenie. Pewnie, że fajnie byłoby mieć ten pierścień mistrzowski, ale też nikt jeszcze parę miesięcy temu nie przypuszczał, że Orlando zajdzie aż tak daleko.

- Podobno każdy z zawodników Orlando za awans do wielkiego finału dostał dwieście pięćdziesiąt tysięcy dolarów premii! Niezła kasa na otarcie łez...

- O tej premii rozpisują się media, a ja jeszcze nie wiem, jaka to będzie kwota. Dlatego trudno mi coś więcej na ten temat powiedzieć.

- Co dalej z twoją karierą? Zostajesz w Orlando czy odchodzisz?

- O kasę i transfery to najlepiej pytać mojego agenta. Ja osobiście bardzo chciałbym zostać w Orlando. Świetnie czuję się w tym mieście i tej drużynie. Rozmawiałem już z naszym trenerem i menedżerem, ale nie wiem jeszcze na sto procent, co się wydarzy. Na razie się pakuję, ale tylko dlatego, że na kilka dni lecę do Polski. Będę gościem honorowym na imprezie Reebok Outline Basketball Battle w Łodzi. Wpadnę też do domu i prześpię się w łóżku, z którego już dawno wyrosłem (śmiech). No i pojem trochę maminych przysmaków: krupniku, kotlecików. A pomidorowej to zjem chyba cały garnek.

- Twój brat Robert, pięściarz, będzie miał w najbliższą niedzielę w Białymstoku walkę. Wpadniesz mu pokibicować?

- Będę się starał, bo z własnego doświadczenia wiem, że wsparcie fanów czyni cuda.

- A kilka tygodni później zgrupowanie reprezentacji przed wrześniowymi mistrzostwami Europy. Przyjedziesz? Bo niektórzy w to wątpią...

- Oczywiście, że stawię się w Polsce! Możliwość gry w biało-czerwonej koszulce to zaszczyt i wielka frajda.

Najnowsze