Kanadyjski zespół rolę "czarnego konia" pełnił już w poprzednich latach. Raptors w play-offach grają nieprzerwanie od 2014 roku. W tym sezonie drugi raz w swojej historii awansowali do finału konferencji. W tym pokonali faworyzowane Milwaukee Bucks. Wówczas zaczęto mówić, że drużyna z Toronto może sprawić w obecnych rozgrywkach niespodziankę, bo faworytami decydujących spotkań byli mistrzowie NBA, Golden State Warriors.
Rywalizacja o triumf była zacięta. Każde z sześciu rozegranych spotkań było niebywale emocjonujące i losy zwycięstwa decydowały się w zasadzie pod koniec rywalizacji. Nie inaczej było w kluczowym meczu. Przed rozpoczęciem czwartej kwarty na prowadzeniu byli koszykarze z Kalifornii. Przez większość czasu wynik oscylował w okolicach remisu, z delikatnym jednak wskazaniem na Raptors.
Końcówka rywalizacji w Oakland mogła należeć jednak do gospodarzy. Fatalnie pomylił się jednak Stephena Curry, który nie trafił rzutu za trzy z prawej flanki. Tym samym historyczne mistrzostwo trafiło do zespołu założonego w 1995 roku. Bohaterem "Dinozaurów" został niewątpliwie Kawhi Leonard, który został wybrany MVP finałów, a bez jego wspaniałej gry Raptors mieliby mocno utrudnione zadanie.