Donald Trump nie był faworytem klubów NBA w wyborach prezydenckich. Większość z nich na czele z najlepszymi koszykarzami takimi, jak LeBron James czy Stephen Curry otwarcie popierali jego rywalkę, czyli Hilary Clinton. Musieli być w niezłym szoku, kiedy spływały informacje o kolejnych stanach, które poparły kontrowersyjnego miliardera słynącego z ostrych i rasistowskich wypowiedzi, co nie przydpadło do gustu wielu czarnoskórym zawodnikom. Wówczas ruszyła lawina paniki, świat NBA był wręcz wstrząśnięty wyborem Amerykanów, otwarcie pytając się, "co tu się wyrabia?".
Po kilku dniach dziennikarze espn.com postanowili sprawdzić, czy nastroje po wiktorii Trumpa faktycznie się pogorszyły i w związku z tym przepytali przedstawcieli 30 klubów, czy dalej będą stacjonować w jego hotelach podczas meczów wyjazdowych. Memphis Grizzlies, Milwaukee Bucks i Dallas Mavericks postanowiły zbojkotować Trump SoHo w Nowym Jorku i Trump International Hotel and Tower w Chicago, które należą do nowego prezydenta-elekta. Właściciele dwóch ostatnich wspierali Clinton jej w kampanii wyborczej, więc nie dziwi ich decyzja o zmianie miejsc noclegowych. Ponoć są również inni, którzy również rozważają taki ruch, lecz na razie nie chcą o tym głośno mówić, a jeden z klubów chce wstrzymać się z tym do zakończenia sezonu. Jak widać pieniądze szczęścia nie dają i nowego prezydenta czeka długa droga, aby przekonać do siebie wiele osób. Pytanie tylko, czy mu się to uda?