W czwartej kwarcie "Słońca" przegrywały już 34 punktami. Nic dziwnego, że reakcje kibiców z Arizony nie były przychylne.
- Po raz pierwszy w karierze zostałem w swojej hali wygwizdany - przyznał smutny Gortat, który grał tylko 12 minut, spudłował trzy rzuty i zebrał 5 piłek.
Trenerzy Phoenix gwałtownie szukają wyjścia z sytuacji i zaczynają dziwne eksperymenty - w meczu z Knicks w wyjściowej piątce nie było żadnego środkowego - nie tylko Gortata, ale nawet pierwszego centra Robina Lopeza.
- W obronie wszyscy jesteśmy słabi, łącznie ze mną - samokrytycznie przyznaje Gortat. - Jeśli nie zaczniemy bić się pod koszem, nie ma mowy o zbiórkach. Tak wygląda twarda rzeczywistość. Musimy przeprosić kibiców.