Michał Sokołowski nie lęka się przed mundialem

i

Autor: ANDRZEJ ROMAŃSKI/KOSZKADRA.PL Michał Sokołowski nie lęka się przed mundialem

MŚ koszykarzy 2019. Michał Sokołowski: Chcemy zrobić coś dużego

2019-08-21 9:30

To już ostatnie chwile przed wylotem na mistrzostwa świata. Polscy koszykarze w środę rozegrają ostatni w kraju mecz kontrolny z Holendrami w Lublinie. Potem udadzą się do Chin, gdzie też mają zaplanowane towarzyskie spotkania, a 31 sierpnia w Pekinie rozpoczną pierwszy od 52 lat występ w mundialu. Jeden z największych walczaków w zespole trenera Mike'a Taylora, Michał Sokołowski, podchodzi ambitnie do wyzwania. – Gdybyśmy nie wyszli z grupy, to byłaby porażka – uważa.

– Gdy usłyszałeś, na kogo trafiamy w grupie, ucieszyłeś się?

– Na pewno, bo dostały się nam najsłabsze zespoły z poszczególnych koszyków. Losując Chiny, Wenezuelę i Wybrzeże Kości Słoniowej, trafiliśmy najlepiej jak mogliśmy. Gdybyśmy nie wyszli z takiej grupy, to byłaby porażka.

– Jakie jest nasze miejsce w walce o mistrzostwo świata? Niektórzy mówią, że łatwo było awansować, bo w mundialu zagrają aż 32 drużyny i że nie wszyscy rywale w kwalifikacjach mieli optymalne składy.

– Wchodząc do mundialu po 52 latach, niby zrobiliśmy sporo, ale tak naprawdę jeszcze nic nie zrobiliśmy. Niektóre reprezentacje Polski w innych sportach regularnie walczą o mistrzostwo Europy czy świata, zdobywają nawet medale. Musimy się cieszyć z awansu i chcielibyśmy zrobić coś dużego w Chinach. A poziom polskiej koszykówki? Myślę, że jest taki jak w rankingach (16. m. w Europie i 25. na świecie – red.).

– Mimo to mówisz o zrobieniu „czegoś dużego”. Co to miałoby być?

– Dla mnie coś dużego to medal.

– W kadrze koszykarzy były w ostatnich sezonach wzloty i upadki, ale od ponad pięciu lat macie tego samego trenera, Mike'a Taylora. To pomaga?

– Wszyscy dobrze rozumieją jego system, który nie jest łatwy dla zawodników, którzy dopiero przychodzą. Trzon zespołu pracuje z trenerem od lat. Wiemy, czego się spodziewać, jaka jest atmosfera, rozumiemy się, jesteśmy zgrani.

– To prawda, że trzeba zapamiętać dziesiątki, jeśli nie setki zagrywek z grubej książki?

– To trudne, ale da się zrobić. Najpierw traktowałem to trochę jak... szkolną lekturę. Ci, którzy od lat współpracują z selekcjonerem, znają zagrywki na pamięć. Na treningach trzeba sobie je tylko odświeżać.

– Polska koszykówka po latach posuchy wraca na salony?

– Mam nadzieję, ale do tego potrzeba sukcesu reprezentacji. Idziemy w dobrym kierunku.

Najnowsze