Wydawało się, że to będzie święto w stolicy USA - na włąsnym parkiecie w fazie play-off Czarodzieje jeszcze nie przegrali. Do minionej nocy.
Marcin Gortat zagrał wyjątkowo słabo - do zaledwie trzech punktów dołożył siedem zbiórek. Końcówka meczu była bardzo dramatyczna. Przy stanie 104:101 dla gości ze stanu Georgia, szansę na doprowadzenie do dogrywki miał weteran Paul Pierce. Nie trafił, jak w ostatnim meczu, gdy jego "buzzer beater" dał wygraną Wizards. Na nic zdały się 34 punkty rzucającego obrońcy Bradleya Beala, dla którego był to rekord tej fazy.
TAK PAUL PIERCE TRAFIŁ RÓWNO Z KOŃCOWĄ SYRENĄ
Minonej nocy odżyła też najlepsza ekipa sezonu zasadniczego - Golden State Warriors, która wygrała na wyjeździe z Memnphis Grizzlies i też wyrównała stan półfinału konferencji (w tym przypadku zachodniej) na 2-2.
