- To był koniec mojego dotychczasowego świata. Ale długo nie rozpamiętywałem tragedii i postanowiłem mieć nadal kontakt z koszykówką, z tym, że na wózku. W 2001 r. zostałem z Impelem Wrocław mistrzem Polski – zwierzył się „Super Expresowi”.
„Balcer” ma w kolekcji cztery Puchary Europy, w tym trzy zdobyte z niemiecką drużyną RSC Zwickau. Od lat jest filarem Biało-Czerwonych. Rozegrał w niej ponad 300 spotkań. Występował na igrzyskach w Londynie. Bardzo chciałby uczestniczyć w nich raz jeszcze w stolicy Japonii.
Droga do nich biegnie przez jego rodzinny Wałbrzych, gdzie na przełomie sierpnia i września 2019 r. odbędą się mistrzostwa Europy parakoszykarzy.
- Zrobię wszystko, by pomóc reprezentacji w zdobyciu paszportu na igrzyska paraolimpijskie w Tokio – powiedział „Super Expressowi”. - Byłoby wspaniale pojechać raz jeszcze na największą światową imprezę. A gra w ME na „swoich śmieciach” w Wałbrzychu to dodatkowy atut. Postaramy się nie zmarnować okazji do awansu – podkreślił.
Kwalifikację otrzymają 4 najlepsze zespoły ME.
- Naszymi najgroźniejszymi rywalami do awansu będą Wielka Brytania, Hiszpania, Turcja i Niemcy – wyjaśnił.
Podczas ME 2017 na Teneryfie, gdzie Polska zajęła 6. miejsce, wybrano go do najlepszej piątki turnieju. Taką samą lokatę reprezentacja zajęła w tym roku na MŚ w Hamburgu.
- Za swoje atuty uważam rzut i doświadczenie – zaznaczya Balcerowski.
Jest ojcem Aleksandra (18 l.), koszykarza klubu Herbalife Gran Canaria Las Palmas, któremu przyglądają się ludzie z NBA. Dał się im poznać z jak najlepszej strony na amerykańskich campach, po których zagrał w Nowym Jorku w turnieju Jordan Brand Classic.
- Olek już doszedł do siebie po kontuzji, której doznał na ME kadetów i bardzo liczy na powołanie przez Mike'a Taylora do reprezentacji seniorów. Wróżę mu ciekawą przyszłość. A on ma 217 cm i...ciągle rośnie – powiedział tata mierzący 198 cm.
Basket to jakby specjalność rodzinna familii Balcerowskich. Żona Marcina i mama Olka, Sylwia grała niegdyś w AZS Lublin.